Bolesław Leśmian

O Majowym Poranku Deszcz Ciepły I Przaśny…

O majowym poranku deszcz ciepły i przaśny
Trafia w liście na oślep – prawie bezhałaśny.
Krople, spadłe i kurzu pociągnięte błoną,
Podskakują na piachu i wzajem się chłoną
I wspólnie olbrzymiejąc, trwają same przez się,
Aż je ziemia powoli uszczupli i wessie.
Coraz mniej ich przybywa na drogi i łany.
Już wygładza się strumień, deszczem pręgowany,
Już zza chmur, rozpostartych na kształt kruczych skrzydeł
Słońce pęk wysztywnionych ku ziemi promideł
Rozwachlarza znienacka i przez wyzior w chmurze
Prześwitując, rozwidnia strojne brzozą wzgórze
I klin pola przygodny i pogrąża w złocie
Sad wiśniowy aż do dna wraz z wróblem na płocie,
Co, światłem zaskoczony, ćwierka wniebogłosy.
I łzy jeszcze niestałej i ruchliwej rosy
Skrzą się tłumnie, u liści zawieszone brzegu,
I wzdłuż cwałują resztą swego biegu.
Motyl, któremu skrzydła posklejał miód słodki,
Na bakier wpięty w kitę zachwianej tymotki,
Kołysze się cudownym oczom bezukryciu,
Znacząc jakiś świat w świecie, jakieś życie w życiu,
I coś sobie wyznają dwa milczące znoje,
Dwa szczęścia niepojęte – i jego i moje.

Całkiem dobry wiersz – na deszczowe Boże Ciało. Czytany na głos w dobrym tempie jest ćwiczeniem znakomitym dykcji, wymowy i – mięśni szczęki. Najlepiej go czytam sobie i Jadzi pijąc gorąca herbatę z cytryną, gdy Funia leży obok, a na piecu bulgocze woda na obiad wiosenny z wnukami. Zdaje się, że się przejaśnia i będzie słoneczne, majowe popołudnie. Ale to już całkiem inny nastrój .

deszczimages