Jezus powiedział do tłumów:
„Z kim mam porównać to pokolenie? Podobne jest ono do przebywających na rynku dzieci, które przymawiają swym rówieśnikom: «Przygrywaliśmy wam, a nie tańczyliście; biadaliśmy, a wyście nie zawodzili». Przyszedł bowiem Jan: nie jadł ani nie pił, a oni mówią: «Zły duch go opętał». Przyszedł Syn Człowieczy: je i pije, a oni mówią: «Oto żarłok i pijak, przyjaciel celników i grzeszników». A jednak mądrość usprawiedliwiona jest przez swe czyny”.
Zarówno postawa Jana Chrzciciela, który pościł, jak i Jezusa, który „jadł i pił”, były źle przyjmowane przez Żydów. Z drugiej strony niektórzy najpierw byli uczniami Jana, a potem Jezusa, więc zarówno poszczenie, jak i jego brak nie były dla nich przeszkodą. Gdzie więc tkwi problem? Problem tkwi w słuchaczu. Najczęstszą przyczyną odrzucenia Ewangelii są wyrzuty sumienia połączone z niechęcią do zmiany własnego życia. O ile wyrzuty sumienia mogą okazać się dobrym przygotowaniem do przyjęcia wiary, o tyle chęć zachowania dotychczasowego sposobu życia uniemożliwia wszystko. Nie mogę przyjąć Bożego przebaczenia, uwalniającego od wyrzutów sumienia, bez postanowienia, że odtąd będę żył zgodnie z Ewangelią. Co więcej, jeżeli nie chcę zmiany mojego życia, to sama obecność Boga, ludzi wierzących, a nawet symboli religijnych drażni, bo pokazuje, że istnieje inne, dobre życie, że jest prawda i dobro, a to zwiększa moje wyrzuty sumienia. Dlatego zamiast mówić, że ateista w obecności krzyża ma „urażone uczucia”, należałoby powiedzieć, że ma obudzone wyrzuty sumienia. Zawsze najważniejsza jest wolna wola, odpowiedź na proste pytanie: czy chcesz się zmienić?
Ireneusz Krosny