Jest zima, przynajmniej według kalendarza gregoriańskiego. Temperatury ujemne tylko o kilka kresek ale śnieg się trzyma. Na dolinie dzieci zjeżdżają z górki – tylko jeden ma dupolot, jeden jeździ na pet-butelce a dwaj po prostu na swoich spodniach. Strasznie przy tym wrzeszczą. Ten młodszy ma cienki głosik i bez przerwy gada, aż uszy bolą. Funia i Zuzia zachowują spokój, ja zresztą też. Co mi pozostało. A na ulicach ks. Koziełka i Klasztornej cisza jakby to miasto wymarło. Ludzie siedzą w domach i się grzeją albo wyjechali z dziećmi na ferie, choć znając zasobność portfeli śmiem wątpić. Ciche, spokojne miasteczko. Trzy razy dziennie wychodzę na spacer z dziewczynami, tą samą trasą i o podobnych porach. Ludzi spotykam z rzadka, przyglądam się ich twarzom. Częściej mijają mnie samochody ale twarzy nie widać. Zerkam na rejestracje: jeśli SGL to nasi. Ale jacy nasi ? Ślązacy, mieszkańcy Knurowa czy powiatu gliwickiego ? Mało jest osób spełniających te trzy warunki. Ale w moim Starym Knurowie jest ich i tak dużo. Zupełnie inne twarze widuję w Gliwicach, jadąc samochodem do Szkoły na Zygmunta Starego. A całkiem inne w Rybniku, Dębieńsku czy w Czerwionce. Broń mnie Panie Boże, bym kogokolwiek, kogo spotykam na swej drodze miał oceniać i to tylko po wyglądzie ! Patrzę, widzę i zapamiętuję, ale na krótko. W świadomości tworzy się zamglony obraz jakiejś syntezy – to jakaś bzdura chyba. Zapomniałem jeszcze o Katowicach, bywam tam teraz rzadko, choć częściej chciałbym oglądać Martę i Różyczkę, ale ciągle tyle spraw na miejscu do załatwienia. Niby są ferie, a ja uczę. Patryk zapytał dziś na spacerze – Dziadku, czy ty masz ferie ? Oczywiście, że mam. To dlaczego uczysz ? Bo ciągle są tacy, którzy chcą wiedzieć a skoro ja wiem, to trzeba się tym dzielić, czy tak ? Nie przekonało go to za bardzo, bo przecież i on i Oliwka mają wolne od szkoły i są na wakacjach w Knurowie. Bardzo im się u nas podoba.
Jest taki spokój, cisza, psy śpią przy moich nogach, dzieci bawią się cichutko w kuchni, Jadzia czyta. Nad głową i pod nogami cisza także, sąsiedzi wyjechali. Śród takiej ciszy tak ucho natężam ciekawie, że słyszałbym głos z /…/ – jedźmy, nikt nie woła…