Dopadła mnie grypa i trudno mi mówić, bo gardło odmawia posłuszeństwa. Wiele się wydarzyło: rano w szkole o kącie paralaksy, kącie dobrego widzenia. Kiedyś już o tym pisałem. Wizyta u pani doktor utwierdziła mnie w przekonaniu, że do osłuchania stetoskopem trzeba się rozebrać do pasa. Zawsze to wiedziałem, to oczywiste, ale ostatnio słuchała mojego serca inna lekarka – przez koszulę, podobno ma dobry stetoskop… Przekonałem się, że lekarze też odstawiają czasami lipę /kiedy się śpieszą, ale to ich nie usprawiedliwia/. Potem różne zakupy, sprawy urzędowe i inne ważne drobiazgi. Wieczorem wywiadówka. Jedna z mam chciała ze mną porozmawiać – co stało się z jej synem, że jest zagrożony ocena niedostateczną ? Uspokoiłem ją – gdy się ma osiemnaście lat, to czasami ciągnie wilka do lasu. Na koniec wypowiedziałem swoją ulubioną sentencją, że fizyka nie jest przecież najważniejsza. Finałem wieczoru było spotkanie Rady Parafialnej mojej parafii. Szczegóły niech pozostaną tajemnicą, ale powiem ci szczerze, że bardzo lubię tego naszego nowego Proboszcza. Ma wielka wiarę. Wiele może dobrego zrobić dla naszej parafii i już dużo robi. Nie należy oceniać go pochopnie, to bardzo dobry duszpasterz, świetny gospodarz i organizator. Trzeba dać mu szansę. Jak nie chcesz, to nie wierz, ale wiem więcej niż ty, możesz mi więc zaufać ? Jak go nie popsujecie, to lepszego nie znajdziecie. Szanuj proboszcza swego – możesz mieć gorszego… No to dobranoc, już późno, dzień już dawno się nachylił, na dworze zimno i leje, a moje dziewczyny zmokły na spacerze, choć dopiero w wannie wykąpane. Deszcz zmywa, czas goi rany a wiara czyni cuda.