Dzień Zwycięstwa – raz jeszcze

Wolski177px-Marcin_WolskiJuż o tym dniu pisałem. Całkiem niedawno. Był to tekst z Tygodnika Niedziela, z zeszłego roku. Dziś mam tekst całkiem świeży, z 6 maja 2015 , o tym samym tytule. Pochodzi on z Gazety Polskiej i jego autorem jest Marcin Wolski.  Któż to taki ? Dla młodzieży wyjaśniam, bo nam, starym słuchaczom najlepszej radiowej Trójki wyjaśniać nie trzeba. Słuchaliśmy 60 minut na godzinę i Jacka Fedorowicza. Marcin Wolski jest autorem  setek innych   wspaniałych  tekstów. Najbardziej znane są jego  szopki noworoczne… Urodził się 22 lipca a ja 4 lipca. To ważne daty w historii. Ale dość międolenia. Oto jego tekst z kupionej dzisiaj Gazety Polskiej w knurowskim Intermarche / lubię ten sklep/.
Mam nadzieję, że niedługo świętować będziemy prawdziwy Dzień Zwycięstwa wieczorem 10 maja. Przynajmniej tak długo, jak wyników exit poll nie zepsują nam cząstkowe raporty z PKW.
Ten dotychczasowy jest najbardziej gorzkim w naszej historii. Nawet zabory niszczyły nas cząstkowo. Wzięcie Berlina, karygodna ślepota zachodnich koalicjantów wobec celów polityki Stalina przesądziła los ludów Międzymorza paru pokoleń. Jeden Churchill rozważał możliwość prewencyjnej wojny z Sowietami, ale przegrał wybory. Jego wyborcy okazali się równie niewdzięczni i krótkowzroczni jak współcześni, przedkładając wizje ciepłej wody w kraju nad światowe bezpieczeństwo.
Skądinąd zdobycie Berlina jest tylko jedną z możliwych dat – historycy uważają, że dwuetapowa kapitulacja oznaczała jedynie kres sowieckiej Wojny Ojczyźnianej. W pierwszej części II wojny światowej Sowieci byli współagresorem i najlepszym sojusznikiem Hitlera, a rzeczywisty koniec to dopiero kapitulacja Japonii po uderzeniu bomb atomowych w Hiroszimę i Nagasaki. W dodatku kiedy świętować? Rzesza skapitulowała 8 maja i tę datę czczą na Zachodzie. Rosjanie fetują 9 maja, bo wprawdzie Żukow podpisał akt kapitulacji przed północą, ale zaczął obowiązywać czas moskiewski. Całe lata pokornie szliśmy za hegemonem, choć w tym roku postanowiliśmy zrobić jubel na dwa dni przed terminem.
W ogóle świętowanie Dnia Klęski jest pomysłem idiotycznym, a dla narodu upokarzającym. Łykają to karni jak zawsze Niemcy /pytanie – jak długo?/. Zaproponujcie Rosjanom świętowanie wzięcia Kremla przez Polaków czy upadek Sajgonu Amerykanom. Wolne narody zwykły świętować swoje sukcesy. Nam też udałoby się znaleźć kilka terminów. Jeśli nie 15 sierpnia /Cud nad Wisłą/, to może 10 lipca /Grunwald/, 25 lipca Hołd Pruski -Prusak na kolanach przed Zygmuntem Starym/, a najlepiej  4 lipca /pokonanie Moskala przez Hetmana Żółkiewskiego pod Kłuszynem, a w konsekwencji zajęcie Moskwy/.
A może najlepsza byłaby któraś ze znaczących dat sierpniowego przełomu? Zastanowiłbym się nad dwudniowymi obchodami, bo my, Polacy kochamy święta parzyste, np. 14-15 sierpnia – wybuch wielkiego strajku i Bitwa Warszawska w jednym. A może zaoferować urlop wszystkim Polakom i świętować cały miesiąc pod hasłem „Od Powstania Warszawskiego do powstania „Solidarności”. Żeby Państwo mogło funkcjonować rotacyjnie, świętowaliby na przemian ci urodzeni w dni parzyste i nieparzyste.
Polakom potrzeba nie ustawicznego zawstydzania, poniżania. Potrzeba nam wiary, że nie jesteśmy narodem nieudaczników, ciemniaków i żydobójców. Potrzeba nam dumy z sukcesów przeszłych i przyszłych. Rozumiał to przed wiekami mistrz Wincenty Kadłubek / dopisując swoim rodakom legendarne przewagi/, a nie rozumieją współczesne elity uczepione brukselskiego obrusa. Potrzeba nam zwycięstwa, które dziś, Rodacy, jest w zasięgu ręki!

P.S. Ta sama  Gazeta Polska  w wydaniu z 6 maja 2015r. zamieszcza na pierwszej stronie tekst  „Władza znowu zabija” o śmierci Dawida Dziedzica z Knurowa.