Jestem gdzieś daleko w polu. Dokucza mi zimno. Jaśnieje nade mną drżąca, radosna zorza poranna. W głębokiej przepaści granatowoczarnego, zimowego nieba widzę wielkie jezioro, ale bez wody. Tak jakby ukazało się dno. Przedświtowy, mglisty lazur pośrodku, a na skraju gasnąca, usiana gwiazdami poświata.
Nic mi się nie wydaje, to nie jest sen. Nie ma tylko ludzi wokół, żadnej ze znajomych twarzy. Tylko przestrzeń, gwiazdy i wyschłe jezioro. To dziwne, bo wczoraj było tu całkiem inaczej. Na tle karminowego nieba słychać było śmiechy, wybuchy petard i sztucznych ogni, którym towarzyszyła zakrapiana swojskim samogonem zabawa. Tak jakby wszystkim się chciało weselić, że skończył się rok i że zaczyna nowy.
A ja życzę Ci, by w tym roku Bóg wypełniał w Twoim życiu kolejne obietnice i aby Twoje serce było otwarte na przyjęcie JEGO woli. Przez najbliższe 364 dni niech Cię Pan błogosławi i strzeże. Niech Pan rozpromieni oblicze swe nad Tobą, niech Cię obdarzy swą łaską. Niech zwróci ku Tobie oblicze swoje i niech Cię obdarzy pokojem.
Lb 6, 22-24