Fakt, że Jezus chodził się modlić wiele razy, pobudził mnie do refleksji. Jak ważna jest modlitwa, skoro nawet Syn Boży chodzi się modlić? Jak istotna była dla Niego, skoro czasem, jak mówi Biblia, modlił się nawet całą noc? A może wcale nie chodził tam z konieczności, ale raczej z potrzeby serca, z pragnienia spotkania ze swoim ukochanym Ojcem? Może wcale nie chodził prosić? No tak, ale kiedy miał wybrać Dwunastu, modlił się przed tą decyzją całą noc, więc może potrzebował też światła Ducha Świętego, jakiejś pomocy, czyli może na modlitwie też prosił? A w Ogrójcu? Czy jednak każde samotne wyjście na górę było po prośbie? No przecież na górze Tabor nie prosił, ale raczej miał objawienie, kontemplację, spotkanie twarzą w twarz. Może więc czasem modlitwa była prośbą, czasem trwaniem w obecności, rozmową, uwielbieniem, przyjacielskim spotkaniem? Jedno jest pewne, dla Jezusa modlitwa była jakimś oczywistym elementem życia, czymś niezbędnym, potrzebą serca i rozumu. Czymś, czemu warto jest poświęcić czas, nawet kosztem głoszenia, uzdrawiania, kosztem snu. A czym modlitwa jest dla mnie?
Ireneusz Krosny