…ogary poszły w las – teraz to czytam. Cichy Don się skończył szczęśliwie, jeżeli to nazwać szczęściem można. Teraz Popioły Żeromskiego. Rafał Olbromski cierpi za jeden dzień z ukochaną Helenką. Kto tak cierpieć jeszcze dziś potrafi ? Dinozaury chyba, po przeżyciu lat sześćdziesięciu…
Kto z was przemierzył Świętokrzyskie Góry w towarzystwie dr Innocentego Libury ? Kto oprócz klasy mej z rybnickiego uniwersytetu Hanki Sawickiej ? Kto autobus zatrzymywał co 20 metrów, no powiedzmy co 120, kto słuchał tego przedwojennego Doktora filozofii, pachnącego cebulą i czosnkiem i objawiającego nam, Ślązakom, że oto Żeromski wspaniałym pisarzem był ? Jeno my zaświadczyć o tem możemy…
Rafał przez wilki pokąsany, Baśka, ulubiona klacz jego, przez wilki pożarta. A teraz z domu precz, boś skalał miłością nieprawą ród Olbromskich… Do Bonapartego iść trzeba, tam możesz znaleźć tylko wolności złudę i patriotyzmu szlachetność najmniejszą.
A mnie się zdaje, że wiosna idzie. Z kasztana mego kwiaty się sypią, jakby Boryna siał białej dumki zasłony, kwiaty przedwojnia niewieściego. Zbierać nam je potrzeba, dla tej Ojczyzny, dla tej Rzeczypospolitej. Nie za bardzo one do Niej przyległe. Jak chrabąszczy moich rój ukochany, jak kasztanów moich rój umiłowany. A jednak arcybiskupowi Zawitkowskiemu kłaniam się z dalekiej prowincji śląskiej, z dalekiej Solidarności Dębieńskiej – o Panie, Ty wszystko wiesz…
Anię Gałuch Marcisz pozdrawiam z dalekiego knurowskiego kraju – Miałaś ty w sercu swojego belfra starego, który w oczach widzi dobroć, do Pana miłość, mądrość matematyki z UJ… Kocham swoich uczniów, choć przepraszam za błędów wiele, nie byłem bez skazy wtedy poczęty. Szatan chciał mnie zniszczyć na wiele sposobów, Matka Boża mnie obroniła.
Spotkamy się w Medjugorie we wrześniu tego roku. Nie wiem, czy wejdę na oba szczyty. Wy bądźcie ze mną, uczniowie mi drodzy – Kasia, Zosia, Jakub, Marek, Tomek, Benek, Jola, Ania, Sabina …Jeżeli nic o tym we wrześniu nie napiszę – to znaczy, że żyć będę w pamięci twojej, prosząc o modlitwę. Jeżeli napiszę – to zapraszam cię, przyjacielu, nie na śląskie piwo, ale na szklankę samogonu od Grigorija Melechowa. Znałem kiedyś dziennikarza Michaiła Ziminova, ale odnaleźć Pasiołka Pieriodki już nie potrafię. Jeżeli myślisz, że sympatyzuję z kozakami toś Haincel głupi, jak but z prawej nogi. Kocham ludzi prostych, dobrych i miłujących ziemię ojczystą…
A wspomnij, zawszem ci o tem opowiadał. Było to wiosną roku pańskiego 1973. Wiało nieźle i wiatr się wzmagał. Ale na Piasta było cicho, patrzałem wprost i na boki. I tyle na dzisiaj, Kochani Moi…
Dzień się już nachylił, samoloty przestały szumieć a głosy pogotowia i pożarnej straży odsunięte na plan dalszy przez skrzek żab i szmeranie polnych koników. Takem myślłł, a w szanniec nieprzyjaciół kuppa już lazła jak robactwo na świeżego truppa…