Spotkałem starszą panią w parku. Szła z pieskiem, tak jak ja. Zuzia zaczepia wszystkie psy, małe i duże, goni za ptakami powietrznymi i wszystkim, co się rusza w trawie. To Zuzia nawiązała kontakt z tym ulizanym kanapowcem więc i ja zagadnąłem do pani: Chyba się polubili ? Pani jakby tylko na to czekała. Zaczęła mówić o sobie, swoim samotnym życiu w małym mieszkanku w bloku. Dzieci już z nią od dawna nie mieszkają, w ogóle nie utrzymują z nią kontaktu. Jest zupełnie samotna. A ponieważ nie jest zbyt towarzyska i nie lubi plotek, nie ma wiele koleżanek. Po kilku zdawkowych uwagach poszliśmy każdy w swoją stronę. Ilu takich starszych ludzi jest samotnych, schorowanych ?. Dorosłe dzieci przypominają sobie o nich na święta i może też na urodziny.
Opiekując się starymi rodzicami, uczymy się starości. Obyśmy zrozumieli, że jak będziemy to robić z sercem to za kilkanaście lat podejmą tę sztafetę nasze dzieci. Spotykam wielu moich starszych wiekiem sąsiadów, gdy stoją na ulicy przez kilkanaście minut i gawędzą ze sobą. Szkoda, że oprócz mini restauracji Barbórki nie ma na mojej ulicy małych kawiarenek ze stolikami na chodnikach gdzie można by na chwilę usiąść i pogadać.
Następnym razem, gdy się spotkamy, to porozmawiaj ze mną… To tak niewiele a jak bardzo tego kontaktu potrzebujemy, aby zagłuszyć samotność… Żeby o czymś zapomnieć, co każe wstawać o trzeciej nad ranem i patrzeć w okno, aż się rozjaśni. Żeby powiedzieć, co cię boli i czy czasem nie mam tej książki, na którą tak czekasz od dawna. Po prostu porozmawiaj ze mną…
Słowa mocne prawie jak kawa.