Święta mam udane, nie powiem. Spotkanie z córkami i wnukami – to wielkie szczęście. Bogu dziękuję, że mnie tak szczodrze obdarzył. Jest w mojej rodzinie miłość. Choć czasami różnimy się poglądami, nawet w sprawach zasadniczych, to nas nie poróżnia, nie psuje atmosfery, unikamy delikatnie spornych tematów.
Choinkę mamy znowu sztuczną, po doświadczeniach roku ubiegłego. Wtedy trzeba było prosić dwóch sąsiadów, aby ciężką donicę z posadzonym w ziemi drzewkiem, wnieśli i znieśli z naszego mieszkania. Jodła kaukaska posadzona w wielkiej donicy, podlewana regularnie – i tak uschła. Chyba z tęsknoty za Kaukazem. Musieliśmy ją wywieźć do Gierałtowic, gdzie po próbie odrodzenia w żyznej ziemi, zginęła od topora i została spalona na stosie.
Jest we mnie taka cisza, taka flegma i stoicki spokój. Nic, no, prawie nic, nie jest w stanie mnie zdenerwować i zagniewać. Zawsze, gdy mam ochotę nawrzeszczeć na sąsiadów, że za głośno puszczają swoje disco-polo, że rzucają niedopałki, które sam muszę zbierać, tudzież papierki od cukierków, paragony z niepotrzebnych zakupów, fruwające woreczki foliowe i wysmarkane chusteczki – pytam siebie, jak zareagowałby Jezus ? Krzyczałby i ich wyzywał ? Na pewno nie. Czasami więc delikatnie zwrócę uwagę, ale nie za niedopałki, bo skąd mam wiedzieć któż to upuścił je nieuważnie ? Może był zamyślony, może żona go skrzyczała albo zgubił dokumenty ? Trzeba być cierpliwym i mieć nadzieję, że będzie lepiej. Już dwa razy, na własny koszt, odnawiałem ściany trzypiętrowej kamienicy, bo ktoś szedł z meblami i nie zauważył, że rysuje tynk ? Albo dotknął niezbyt czystą ręką jasnej ściany ? Zamiast chodzić po piętrach i bawić się w Sherlocka Holmesa, wzywam pana Henryka, który z mistrzostwem konserwatora zabytków zaciera ślady.
I znów wszyscy są zadowoleni. Gdyby żyła moja babcia, Anastazja Adamczyk, też byłaby zadowolona. Widzę, że uśmiecha się do mnie i macha ręką… Zbudowana przez nią kamienica w 1938 roku obchodzi w tym roku 80 lat ! To ładny wiek ! Ale staruszka jest zadbana, zawsze ułożone włosy prosto od fryzjera, delikatny makijaż i dobre perfumy / schody na klatce schodowej myjemy co tydzień najlepszymi, pachnącymi płynami…/.
Jestem tak blisko z Bogiem i Maryją. Słuchając Piotra Glasa i innych księży na YouTubie, coraz bardziej razi mnie przepych kościoła. Chrystus był o wiele skromniejszy. I te odczytywane z kartki kazania / nie zawsze/. Poza tym większość księży, których spotykam, to dobrzy duszpasterze. Ale nie dorównują tym przedwojennym, niestety…Roczniki pogimnazjalne są zdecydowanie słabsze, nie tak wykształcone, chociaż się starają. Szkody, wyrządzone młodym ludziom przez komunistyczny system oświaty są ogromne i nie do naprawienia. Dobrze, że mamy epokę PiS-u, który to może poprawi, choć trochę.
Tak sobie myślę wieczorem, patrząc na czyste, pozamiatane z ostatnich, jesiennych liści podwórze. Na czyste dachy garaży, na których nie leżą już przegniłe jabłka. I na kasztanowiec, z którego zdjęliśmy pułapki na szkodniki, które zżerały mu liście. Ileż w tym roku było kasztanów ! Nawet dzieci z podstawówki wracające ze szkoły do domu, przestały je na koniec zbierać. Wszystkie ich kieszenie były nimi wypchane.
Kończę w nastroju pokoju, zgody, miłości i wybaczenia. W nastroju dobra dla moich bliźnich. Jest taka cisza, że słyszałbym głos z Rybnika – jedźmy, nikt nie woła…