Ze Szwejkiem w Rzymie

Czytam Dobrego wojaka Szwejka czeskiego pisarza Jaroslava Has’ka. Zapewne widziałeś film lub czytałaś jego przygody ? Szukałem długo dobrej lektury, przymusowo siedząc w domu z powodu zapalenia płuc. Po Królu Twardocha nie mogłem niczego sensownego znaleźć. Dobrze, że Szwejk mi się przypomniał.  Zachwycam się nim nie tylko dlatego, że jest miłym idiotą, ale także dlatego, że jest dobrodusznym, zadowolonym ze wszystkiego i zawsze uśmiechniętym idiotą.  Has’ek pisze o nim zawsze poważnie, cokolwiek  durnego by nie uczynił. Przypomina w tym względzie Janoscha i jego Cholonka. To cała sztuka opowiadania o wesołych albo i tragicznych przygodach swoich bohaterów. Ze śmiertelną powagą i bez wzruszenia tym, co robią. Najlepsze kawały opowiada ktoś, kto mówi je poważnie i nie reaguje mimiką ani głosem na wypowiadaną treść.

Taka jest opowieść o Szwejku. Opowieść o jego przygodach zdobyła ogromną popularność na całym świecie – wydana została w 57 językach. Czyta mi się to lekko, wprawia w pogodny nastrój i pozwala patrzeć na otaczające nas absurdy z dobrotliwym uśmiechem i radością, że przecież mogło być gorzej…

P.S. Siedzę w karczmie Rzym w Tyńcu i czytam Szwejka. Dlatego taki dałem tytuł. Pijemy też razem rum – tak lepiej rozumiem jego opowieści  o C.K. armii…