Złote Myśli ciotki Hejdli

Kto ma okulary, ten ma i rozum.

Kwaska czyni cuda.

Jeśli się dzioucha uprze

przy jakimś chłopie,

to matka nie powinna stawać na przekór.

Pamiętajcie dziouchy,

chłopy są jak te króliki

Nivea jest dobra na wszystko.

Dzisiaj się żyje,

jutro się gnije.

Z czasopisma „Cholonek Codzienny, Wydawca Teatr Korez, marzec 2011

fb

Piękne teorie a życie po swojemu

indeksKażdy, kto ma na głowie dom, pracę, milion zobowiązań, doskonale wie, że piękne teorie pozostają teoriami. Praktyczne życie jest nieco trudniejsze.

Kiedyś już pisałem o potrzebie ciszy. Sam jej potrzebowałem. Jak każdy. I jak chyba każdy doświadczam przykrego wrażenia, że z każdym rokiem, każdym dodatkowym obowiązkiem, każdym wydarzeniem wokół, o ciszę trudniej. Wielość bodźców, które każdego dnia łomoczą nas po głowie i wchodzą prosto przed oczy, przytłacza. Wielość spraw, które załatwić trzeba natychmiast, jest gigantyczna. I co? Albo się temu szaleńczemu pędowi poddamy, albo nie. Wybór niby prosty, lecz każdy, kto ma na głowie dom, pracę, milion zobowiązań, doskonale wie, że piękne teorie pozostają teoriami. Praktyczne życie jest nieco trudniejsze. I tym praktycznym życiem trzeba się zająć. I je… maksymalnie wyciszyć. Wielkopostne wyciszenie życia codziennego. Czytaj dalej

Elektronika nas zmienia

Przeczytałem artykuł Tomasza Rożka w Gościu Niedzielnym o tym, jaki wpływ ma wszechobecna elektronika na nas, a jeszcze bardziej na młode pokolenie. Na nasze dzieci, na nasze wnuki. Moje pokolenie – rocznik 55, też jej ulega, ale w znacznie mniejszym stopniu. Pierwszy komputer zobaczyłem podczas studiów w Opolu.Wkładało się do niego dyskietki miękkie wielkości kartki zeszytowego papieru. To mógł być rok 1996. Potem moja żona przywiozła pierwszy komputer z Anglii, kupiony w komisie. Był to oryginalny IBM, desktop z kolorowym monitorem 13 cali i skompresowanym dyskiem 300 MB. Przy jego uruchamianiu robiłem sobie kawę a i tak czekałem jeszcze, aż się otworzy. Mam go do dzisiaj. To zabytek, pewnie już coś wart. Teraz nasze wnuki biegle posługują się komputerem i komórką w wieku 5-6 lat. Ale czy to pokolenie jest od nas lepsze czy nie ? Trudna odpowiedź. Tylko mnie i podobnym do mnie rocznikiem urodzenia nauczycielom trudno się z nimi dogadać. Bo nasze dzieciństwa to dwa różne światy. Ale uczymy ich pomimo tego, może całkiem nieźle ? Przypominają mi się piosenki Grzegorza Poloczka o naszych, śląskich zabawach na placu, jakże innych od obecnych

Artykuł pana Rożka zamieszczam tutaj. Warto go przeczytać, mnie on bardzo pomógł zrozumieć to, co się z nami dzieje…

Tomasz Rożek

Nie mam zamiaru narzekać, nie mam zamiaru biadolić. Elektronika, którą tak ochoczo się otaczamy, zmienia nas. Nasze mózgi, nasze ciała. Czy to źle? Nie wiem. Na pewno tak jest wygodnie.

Elektronika już nie tylko nam „doradza”, ale coraz więcej decyzji podejmuje za nas. Na przykład w naszpikowanych sztuczną inteligencją samochodach

Zgoda, wygoda to dość krótkowzroczne kryterium wyboru. Ale nie oszukujmy się, decydując się na rozwój, stawiamy właśnie na wygodę i polepszanie jakości życia. Trzeba mieć jednak świadomość, że jesteśmy organizmami, które adaptują się do nowych warunków. Dzięki temu – jako gatunek – osiągnęliśmy sukces ewolucyjny. Ta cecha (zresztą nie tylko nasza, ale całego świata ożywionego) oznacza jednak, że nasze zwyczaje, nasze emocje i nasze ciała ulegają zmianie pod wpływem tego, co sami stworzyliśmy. To proces nieunikniony i wbrew pozorom dość szybki. Dalej

 

Mdłości z przypadkowej słodyczy pochwał

klakierJałmużna, modlitwa i post są szkołą rezygnacji z siebie. Uczą, że aby w pełni zyskać Boga, trzeba uwolnić się od nadmiernego przywiązania do siebie. Niestety, Jezus pokazuje wyraźnie, że zamiast budować postawę pokornej zależności od Boga, często w centrum stawiamy własne ja. Co więcej, niejednokrotnie czynimy tak przez długie lata, wykorzystując do tego środki, które ze swej natury mają służyć czemuś zgoła przeciwnemu. Jaki jest tego efekt? Życie w duchowym zakłamaniu, które pod zewnętrznymi pozorami doskonałości kryje głęboką pustkę i wewnętrzną martwotę. Tej pustki nie zagłuszą nawet tak upragnione przez nas oklaski zwiedzionych naszą zewnętrzną poprawnością klakierów. Owszem, możemy się nimi długo karmić. Ostatecznie jednak okaże się, że nagroda ulepiona z przypadkowej słodyczy ludzkich pochwał może co najwyżej wywołać w nas duchowe mdłości. W rzeczywistości bowiem ludzka dusza najgłębiej pragnie jedynie wiecznego pokarmu Bożej nagrody, a ta przebywa w ukryciu.

Aleksander Bańka

Uniwersytet uczy

Ostatnio Uniwersytet Śląski zaproponował szerokiemu gremium Ślązaków /i nie tylko/  dwie możliwości kształcenia. Po pierwsze zostanie uruchomiony od października nowy kierunek- studia śląskie. Studia dwuletnie, zakończone tytułem magistra. W ich programie będą m.in. prawo lokalne, antropologia kultury Górnego Śląska, socjologia miasta, historia regionu. Pierwszy rok będzie mogło rozpocząć maksymalnie 50 osób. Pomysłodawcą jest prof. Marian Kisiel, prodziekan ds. rozwoju i promocji wydziału filologicznego Uniwersytetu Śląskiego. Cały program tego kierunku jest autorstwa Pawła Tomczoka, mojego zięcia a męża  Marty, która w tworzeniu tego kierunku też ma swój udział. Sam chętnie też postudiowałbym na tym kierunku, ale są to studia dzienne, więc czas mi nie pozwoli. Szkoda. Czytam z wielkim zainteresowaniem „Dracha’  Szczepana Twardocha, pochodzącego z Żernicy a mieszkającego w Pilchowicach. To kopalnia wiedzy  na temat naszego Śląska i śląskiej godki. Przeczytaj koniecznie.! O tych studiach j tutaj.

Ten sam Uniwersytet będzie z kolei uczył nas  poprawnej polszczyzny. Uniwersytet Śląski w Katowicach postanowił zadbać o poprawność językową Polaków. Dlatego założył fanpage o nazwie „Błędy i owędy”, który ma służyć do pogłębiania wiedzy o języku polskim. Na Facebooku eksperci będą np. korygować najpowszechniejsze błędy czy rozstrzygać językowe wątpliwości. Więcej o tym w tym miejscu.

Sala Teatru KorezW poniedziałek wybieramy się do Teatru Korez w Katowicach na spektakl „Cholonek czyli dobry Pan Bóg z gliny” według powieści Janosha. Przeczytałem ją i jestem nią zachwycony. Też przeczytaj !! O samym dziwnym spektaklu Cholonek tutaj.  Ze Śląskiem związane są w moim ostatnim wakacyjnym życiu jeszcze dwa wydarzenia – objęcie oficjalnego stanowiska kronikarza parafii św. Cyryla i Metodego w Knurowie / ciekawe spotkanie z ks. Mirosławem Pelcem, proboszczem/ oraz fajer urodzinowy pani Krystyny Typańskiej / z domu Szolc/  i to dwa razy /z poprawinami/ . Na tych urodzinach poznałem bliżej wiele pań i panów z mojej ulicy i Starego Knurowa, których  często spotykałem  a niczego bliższego o nich nie wiedziałem. Gościł tam też i proboszcz Pelc i pan prezydent Rams z małżonką. Setkami kawałów i piosenek raczył nas niezrównany pan Kasza. Do tego wyśmienite jedzenie w Barbórce i rodzinna atmosfera.

Te wszystkie wydarzenia i spotkania,  mają wspólny mianownik – Śląsk, nasza mała ojczyzna. Na koniec niech zaśpiewa  Janek Kyks Skrzek, którego pogrzeb odbył się 2 lutego w Kościele Parafialnym św. Michała Archanioła w Siemianowicach Michałkowicach.

Moja komórko – kocham cię !

spartfonindeksWspółczesny świat to jeden wielki jazgot i pęd. Bez hałasu reklam i telenowelowej papki nasze życie staje się nieznośnie puste. Do komórki przyklejeni jak do respiratora. Wracamy po całym dniu pracy do domu i odkręcamy kran z medialnym chłamem, który skutecznie zabija nieznośną ciszę. Bo cisza prowokuje, by ją czymś wypełnić. A na rozmowę, zabawę z dzieckiem czy modlitwę niekoniecznie mamy ochotę. Praca to chyba najbardziej nietykalna czynność na świecie. Czegokolwiek byś nie zawalał, jeśli robisz to dla pracy – jesteś usprawiedliwiony. Słowo o tym, że Bóg daje za darmo, niezasłużenie i niezależnie od naszych starań, mało kto traktuje poważnie. Bóg przewidział dla człowieka czas wolny od doczesnej gonitwy. Dał mu niedzielę, pustynię, małą izdebkę. Nigdy nie usłyszałem więcej niż wtedy, kiedy na kilka dni odciąłem się od świata i podłączyłem do „wielkiej ciszy”. Zaufajmy Jezusowi, który dzisiaj proponuje nam nacisnąć hamulce życiowego bolida. Nie bójmy się ciszy i zatrzymania. Nasze życie naprawdę nie jest w naszych rękach. Całe szczęście.

Adam Szewczyk

Niech trwa miłość

bratagesNiech trwa braterska miłość. Nie zapominajmy też o gościnności, gdyż przez nią niektórzy, nie wiedząc, aniołom dali gościnę. Pamiętajcie o uwięzionych, jakbyście byli sami uwięzieni, i o tych, co cierpią, bo i sami jesteście w ciele. We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane, gdyż rozpustników i cudzołożników osądzi Bóg. Postępowanie wasze niech będzie wolne od chciwości na pieniądze: zadowalajcie się tym, co macie. Sam bowiem powiedział: Nie opuszczę cię ani pozostawię. Śmiało więc mówić możemy: Pan jest wspomożycielem moim, nie ulęknę się, bo cóż może mi uczynić człowiek? Pamiętajcie o swych przełożonych, którzy głosili wam słowo Boże, i rozpamiętując koniec ich życia, naśladujcie ich wiarę! Jezus Chrystus wczoraj i dziś, ten sam także na wieki.

(Hbr 13,1-8)

Czasami mi się zdaje

knurówJest zima, przynajmniej według kalendarza gregoriańskiego. Temperatury ujemne tylko o kilka kresek ale śnieg się trzyma. Na dolinie dzieci zjeżdżają z górki – tylko jeden ma dupolot, jeden jeździ na pet-butelce a dwaj po prostu na swoich spodniach. Strasznie przy tym wrzeszczą. Ten młodszy ma cienki głosik i bez przerwy gada, aż uszy bolą. Funia i Zuzia zachowują spokój, ja zresztą też. Co mi pozostało. A na ulicach ks. Koziełka i Klasztornej cisza jakby to miasto wymarło. Ludzie siedzą w domach i się grzeją albo wyjechali z dziećmi na ferie, choć znając zasobność portfeli śmiem wątpić. Ciche, spokojne miasteczko. Trzy razy dziennie wychodzę na spacer z dziewczynami, tą samą trasą i o podobnych porach. Ludzi spotykam z rzadka, przyglądam się ich twarzom. Częściej mijają mnie samochody ale twarzy nie widać. Zerkam na rejestracje: jeśli SGL to nasi. Ale jacy nasi ? Ślązacy, mieszkańcy Knurowa czy powiatu gliwickiego ? Mało jest osób spełniających te trzy warunki. Ale w moim Starym Knurowie jest ich i tak dużo. Zupełnie inne twarze widuję w Gliwicach, jadąc samochodem do Szkoły na Zygmunta Starego. A całkiem inne w Rybniku, Dębieńsku czy w Czerwionce. Broń mnie Panie Boże, bym kogokolwiek, kogo spotykam na swej drodze miał oceniać i to tylko po wyglądzie ! Patrzę, widzę i zapamiętuję, ale na krótko. W świadomości tworzy się zamglony obraz jakiejś syntezy – to jakaś bzdura chyba. Zapomniałem jeszcze o Katowicach, bywam tam teraz rzadko, choć częściej chciałbym oglądać Martę i Różyczkę, ale ciągle tyle spraw na miejscu do załatwienia. Niby są ferie, a ja uczę. Patryk zapytał dziś na spacerze – Dziadku, czy ty masz ferie ? Oczywiście, że mam. To dlaczego uczysz ? Bo ciągle są tacy, którzy chcą wiedzieć a skoro ja wiem, to trzeba się tym dzielić, czy tak ? Nie przekonało go to za bardzo, bo przecież i on i Oliwka mają wolne od szkoły i są na wakacjach w Knurowie. Bardzo im się u nas podoba.

Jest taki spokój, cisza, psy śpią przy moich nogach, dzieci bawią się cichutko w kuchni, Jadzia czyta. Nad głową i pod nogami cisza także, sąsiedzi wyjechali. Śród takiej ciszy tak ucho natężam ciekawie, że słyszałbym głos z /…/ – jedźmy, nikt nie woła…

Wolność jest tylko środkiem

zanussiindeks– Kiedyś dobro i zło były kontrastowe, A dzisiaj przyjemnie ogląda się świat w poczuciu, że są ze sobą tak zmieszane, że nie można ich odróżnić – mówił w Ciechanowie znany reżyser, który promował swój najnowszy film „Obce ciało”.
Zanussi przyjechał do Ciechanowa, by w ramach działającego przy kinie „Łydynia” Dyskusyjnego Klubu Filmowego promować swój najnowszy film „Obce ciało”.
Dziś wszystko jest tak rozmazane i zmieszane, że niczego nie można osądzić; i to jest politycznie dobre, politycznie poprawne – mówił w ciechanowskim kinie autor „Iluminacji”, „Bilansu kwartalnego” czy „Z dalekiego kraju”. – Tymczasem ja osądzam, gdy czyjeś czyny, czyjeś intencje są złe, niedobre, i to się nie podoba. To wywołało największy atak. Jeżdżę z tym filmem [„Obce ciało” – red.] po świecie i widzę, że ta złość, która na mnie w Polsce spadła, nie jest powszechna. Widać, że jest to nasz fenomen krajowy, może dlatego, że bogacimy się wszyscy gwałtownie i to bogactwo jest przyjmowane bezkrytycznie. A nie cała nowoczesność jest dobra – mówił Krzysztof Zanussi w kinie „Łydynia”.

– Bardzo chciałem w tym filmie powiedzieć, że jeżeli wierzymy w Boga, to ten Bóg objawia się zupełnie nie tam, gdzie Go czekamy, że jest łaska dla tych, co idą do Niego nieprostą drogą, a czasem jest surowy dla tych, co mają zasługi – kontynuował reżyser. Zdaniem Zanussiego, wiele osób oburzyło jego nawiązanie do tradycji judeochrześcijańskiej, bo według nich ona już się wyczerpała. Czytaj dalej

Moje poranki

ns_szkola_lawki_klasa_280Codziennie do szkoły. Jestem zawsze o wpół do ósmej, czasami jeszcze wcześniej. Co robię tak wcześnie ? A więc tak: wchodzę i zapalam wszystkie światła, włączam komputer /w Gliwicach oprócz klasowego jeszcze swój laptop/. Patrząc na kineskopowy ekran monitora byłbym tyłem do klasy, a to dla mnie niedopuszczalne. Tak jest to ustawione i nie da się ruszyć. Przenoszę na biurko stertę książek, zbiorów zadań, sprawdzianów itp. Otwieram kalendarz i zeszyt z zajęciami na dzisiaj. W domu przygotowałem tematy na bieżący dzień i najważniejsze pojęcia do omówienia. W kalendarzu sprawy na dziś: spotkania, telefony do załatwienia, przypomnienia o urodzinach i wywozie śmieci z kamienicy. Potem liczę krzesła: przy każdej dużej ławce muszą być cztery, przy krótkich po dwa. Czasami, a nawet często, w czasie moje nieobecności  są poustawiane inaczej, więc poprawiam. Opuszczam zasłony, sprawdzam ustawienia kaloryferów, otwieram okna. Uruchamiam dziennik elektroniczny, ustawiam na stronie obecności, wpisuję temat. Sprawdzam czy jest wystarczająco kredy białej i kolorowej i uzupełniam z własnych zapasów. W Gliwicach podobnie tylko że tam są mazaki i biała tablica. Komputery mam najnowszej generacji – w Knurowie desktop Optimusa z roku /?/ a Gliwicach skrzynia bez nazwy i głęboki monitor. Sprawdzam zegar ścienny i ewentualnie przesuwam wskazówki. Tyle czasu mi to zabiera. Dzwonek , uczniowie wchodzą. Wstaję, oni też . Gdy zapanuje absolutna cisza pada „dzień dobry”. Zaczyna się zwykły dzień.
Jakiś komentarz ? Po co ? Jadąc samochodem do szkoły cały czas się modlę lub słucham różańca, koronki czy modlitwy „Anioł Pański”, nagrania z Radia Em.

Jeśli Pan Bóg jest na pierwszym miejscu to wszystko inne jest na swoim. Cóż może mi się stać ? Uśmiecham się. Reszta toczy się dalej jak kamienie z wysokiej góry. A może pod górę, wysoko, ponad chmury, wbrew grawitacji ? Nie wiem, fizyka przecież nie jest najważniejsza, nieprawdaż ?