Każdy w coś wierzy

Kartezjusz196px-Frans_Hals_-_Portret_van_René_DescartesPewnego dnia słynny filozof Kartezjusz stwierdził, że wątpi we wszystko i jedynie to wątpienie jest czymś pewnym. „Skoro wątpię – kontynuował – to myślę, myślę, więc jestem”. Była to jedna z wielu prób w historii myśli ludzkiej znalezienia fundamentu, czegokolwiek, czego moglibyśmy być całkowicie pewni. Jak się szybko okazało, i ta teoria miała pewne przyjęte z góry założenia oparte na wierze, że są one prawdziwe. Tak się śmiesznie składa, że nie istnieje ktoś taki jak „człowiek niewierzący”. Człowiek niewierzący bowiem czyta książki, słucha wiadomości, czyta gazety i tworzy swój światopogląd, wierząc, całkowicie lub częściowo, w to, co tam podają. Tak czy inaczej jest osobą głęboko wierzącą, z tym, że wierzy nieokreślonemu bliżej zbiorowisku ludzi, autorów, różnej maści naukowców i dziennikarzy. Tymczasem, jak wiemy z historii, wiedza naukowców wciąż się zmienia, przechodząc co pewien czas „kopernikańskie przewroty”. Czy więc lepiej wierzyć Bogu czy ludziom? Ośmielę się powiedzieć, że wierząc Bogu, jesteśmy bardziej racjonalni od tzw. racjonalistów.

Ireneusz Krosny

Leżąc na kuli

hubblegoryKiedyś, będąc małym chłopcem, spałem na łące w nocy. Było to latem i niebo było czyste. Zanim usnąłem, zobaczyłem gwiazdozbiór Oriona nad lasem, na horyzoncie. Potem, kiedy się obudziłem w środku nocy, zobaczyłem nagle, że Orion stoi tuż nade mną. Nigdy tego nie zapomnę. Wiedziałem oczywiście, że Ziemia jest planetą i że się obraca, ale wiedziałem o tym jedynie z książek, nie zastanawiałem się nad tym. A wtedy po raz pierwszy zrozumiałem, że tak jest na prawdę. Czułem jak Ziemia płynie bezdźwięcznie poprzez niewymierne przestrzenie. Poczułem to z taką siłą, że instynktownie chciałem się czegoś uchwycić, żeby nie zostać zmiecionym z jej powierzchni. Prawdopodobnie zdarzyło się to dlatego, ze wyrwany z głębokiego snu, opuszczony przez pamięć i przyzwyczajenia, spojrzałem w wysokie, zmienione niebo. Ziemia przestała być dla mnie czymś pewnym.

Niektóre rzeczy stają się przez to łatwiejsze, a inne znów trudniejsze.

Gdy nadchodzi dla mnie czas kłopotów,
Przychodzi do mnie Matka Maria.
Mówiąc słowa mądrości: niech tak będzie.
I w mojej czarnej godzinie,
Ona stoi tuż przede mną
Mówiąc słowa mądrości: niech tak będzie.
Niech tak będzie, (x4)
Szepcze słowa mądrości: niech tak będzie.

A gdy ludzie o złamanych sercach
Żyją na świecie w zgodzie
Tam odpowiedzią jest: niech tak będzie.
Bo chociaż może są podzieleni,
Wciąż jest szansa, że zrozumieją
Tam odpowiedzią jest: niech tak będzie.
Niech tak będzie, (x4)
Tam odpowiedzią jest: niech tak będzie.
Niech tak będzie, (x4)
Szepcząc słowa mądrości: niech tak będzie.

Niech tak będzie, (x4)
Szepcząc słowa mądrości: niech tak będzie.

I gdy noc jest pochmurna,
Wciąż oświetla mnie blask,
Niech lśni aż do jutra, niech tak będzie.
Budzę się na dźwięk muzyki,
Matka Maria przychodzi do mnie,
Mówiąc słowa mądrości: niech tak będzie.
Niech tak będzie, niech tak będzie, tak, niech tak będzie
Nie będzie już nieszczęść, niech tak się stanie
Niech tak będzie, niech tak będzie, tak, niech tak będzie
Nie będzie już nieszczęść, niech tak się stanie
Niech tak będzie, niech tak będzie, tak, niech tak będzie
Szepcząc słowa mądrości: niech tak będzie.

Miłość do psa

marleyindeksCzasami mamy nastrój melancholijny. Obejrzałem byłem właśnie film „Marley i ja” – o labradorze, dziennikarzu i jego rodzinie. Kocham psy, ty też? Więc rozumiesz, że ten film wyciska łzy i każe ci przytulić tego , który leży przy twoich nogach. Nastrój robi się łzawy, melancholijny i taki jakoś dziwnie romantyczny. Postanowiłem o tym napisać także dlatego, że w takiej chwili tylko ta piosenka jest w stanie oddać to, co czuję. Wiem, że już kiedyś tu była. Ale chcę jej posłuchać jeszcze raz. I jeszcze jeden i jeszcze raz…

Nie interesuje mnie to

Nie interesuje mnie polityka. Nie oglądam dzienników telewizyjnych, nie czytam wiadomości w internecie. Mam swoje poglądy na sprawy Polski i świata, to oczywiste. Cieszę się z wygranej PIS -u. Ale poza tym nie znam nazwisk i koligacji ludzi, którzy się polityką zajmują. Nie interesuje mnie też sport – w ogóle i to od dzieciństwa. Zamiast uganiać się za piłką, jak moi koledzy, wolałem czytać. Lubię tylko żużel – z czasów, gdy mieszkałem w Rybniku i chodziłem na żużlowe zawody na stadionie ROW-u. Jeszcze czasem oglądam lekkoatletykę ale w wydaniu olimpijskim. O piłce nożnej nie wiem nic i gdy o tym rozmawiają moi znajomi milczę, bo nie mam nic do powiedzenia.

A poza tym interesuje mnie prawie wszystko. Nie będę tego tu wymieniał. Czytelnik tej strony może wyrobić sobie o mnie zdanie z trzystu pięćdziesięciu sześciu wpisów, które tu zamieściłem. Wszystkich Świętych za nami, dobrze, że halloweenu nie obchodzimy. Choć w Knurowie były podobno trzy bale z tej okazji. Wstyd i hańba, ludzie nie wiedzą co czynią. Z moimi wnukami, Patrykiem i Oliwką, byliśmy na pierwszym balu wszystkich świętych zorganizowanym w naszej parafii Cyryla i Metodego. Ksiądz Proboszcz był wspaniałym wodzirejem, bawiło się sto czterdzieści dzieciaków przebranych za jakiegoś świętego. Oczywiście ich rodzice lub dziadkowie też się bawili. Cenna to inicjatywa, by dzieci i dorośli zrozumieli, że niewinne dynie ze świeczkami pośrodku to nie zabawa, lecz kolejne święto  szatana.

A poza tym co ? Na dworze ciepło, liście zamiatam i połykam odkurzaczem. Piec gorący od groszku ogrzewa nas już od września bez przerwy. Noce i poranki są jednak chłodne. Moje sznaucery były ponad tydzień na wakacjach w Gierałtowicach. Są już z nami, bardzo za nimi tęskniłem. Dziś u nas komplet, jest Róża, jest Marta, Patryk i Oliwka. Marta pisze wykład o Izabeli Gelbard Czajce, pisarce żydowskiej pochodzącej z Sosnowca. Ja poprawiałem kartkówki z fizyki siedząc w bocznej ławce w naszym kościele – czekałem, aż umyją mi auto u Podgóra, to najlepsze miejsce, gdzie można usiąść, pomodlić się i popracować… Starsza pani myła szyby w drzwiach kościoła i ścierała kurze z balasek. Patrzyła na mnie i nic nie powiedziała. Wzięła mnie za pobożnego pisarza ? W sobotę jeszcze mycie klatki schodowej w kamienicy, odkurzanie podłóg i zmywanie brudów, praca w piwnicy przy piecu, naprawa urwanej przez kogoś klamki i nowe zamocowanie wieszaka w łazience. Normalne sprawy każdego faceta w weekend – jeśli lubi porządek i chce, by wszystko działało jak należy. My Ślązacy mamy to we krwi…

I chyba wystarczy, miało być krótko i oszczędzać trzeba słowa. Więc na koniec miły Czytelniku, zaśpiewam ci na dobranoc…