O wyższości Świąt Wielkanocnych…

stanisawskiimages…nad Świętami Bożego Narodzenia – to tytuł popularnych felietonów Jana Tadeusza Stanisławskiego , których ja i moi rówieśnicy słuchaliśmy w radiowej Trójce w latach siedemdziesiątych. Dlaczego o tym przypominam teraz ? To jasne – minęły były właśnie Święta Wielkanocne, dopiero co  się skończyły . A były piękne tego roku. Mogę mówić o cudownych  obchodach Wielkiego Tygodnia w moim Kościele, o rodzinnych spotkaniach i jeszcze o paru innych sprawach. Ale ty też  tak możesz. I każdy z nas. No i dobrze, no i na zdrowie – tak wyrasta się na człowieka.

Patrząc na rejestracje samochodów tęsknię za SR zamiast mojego SGL. Na kasztanowcu pierwsze pąki i ta żółta opaska lepowa na pniu przeciw kasztanecznikom. Może będzie w tym roku zdrowszy ?  U Sióstr robi się w ogródku jordanowskim nowa  nawierzchnia. Żeby dzieci bawiły się bezpieczniej, takie przepisy. Funia jest chyba w ciąży, ale martwię  się, bo plami. Trzeba czekać  na właściwe USG. W piwnicy ostatnie worki węgla, ale zamówiłem cztery i pół tony. Na zaś. Kto wie, co nas czeka w przyszłym roku ? Nie wiem co będzie jutro, a martwię się na taki daleki zapas. Ufaj Bogu, młodzieńcze. Popatrz do lustra przy goleniu. Jutro ma być ciepło.

Na koniec pozostanę znów przy Grechucie. Nie mogę się od niego oderwać. Przecież tak już kiedyś było. Wielkanoc jest co roku –  no i chwała Bogu.

Pani pachnie, pani patrzy…

Pani pachnie jak tuberozy.
To nastraja i to podnieca.
A ja lubię zapach narkozy,
A najbardziej – gdy jest kobieca.

Mówię ładnie? I melodyjnie?
Zdania perlę jak z pereł kolię?
Pani patrzy – melancholijnie…
Skąd ma pani tę melancholię?

Pani patrzy – melancholijnie…
Skąd ma pani tę melancholię?
Sen? Doprawdy? Jak z dymu kółka?
Sen zmysłowy bladej dziewczynki?
Hebanowa lśniąca szkatułka:
Pomarańcze i mandarynki.

Pani usta wtula w swe futro…
Pewno.. miękkie jest to futerko…
Przeczulenie? co będzie jutro?
Co pokaże srebrne lusterko?

Podkrążone po balu oczy
I zmysłowość pachnącej twarzy,
I sen zwiewny panią omroczy,
I o wczoraj pani zamarzy.

Pani pyta, czy walca tańczę?
Ach, zatańczę… jak sen dziewczynki!
Mandarynki i pomarańcze,
Pomarańcze i mandarynki.

Nasz dom

20160320_161942Nasz dom jest mały,  ale wielkie jest nasze serce

Ten obrazek wisi na ścianie w moim „dużym pokoju”. Teraz moja żona postanowiła go powiesić gdzie indziej, bo będzie malowanie. To podarunek od Wujka Księdza – ks. Józefa Smandzicha. Wiedział, że znam francuski i dlatego mi go podarował. Ale powiedział także, by ten napis w moim domu był prawdziwy. Myślę, że jest. Ci, którzy mnie odwiedzają, mogą to potwierdzić. A jeżeli nie wierzysz, to zapraszam. Tylko najpierw zadzwoń, żebym był przygotowany. Kawa i herbata są zawsze. Czas też się znajdzie. I chętnie posłucham, co powiesz. Uczę się słuchać. Zapraszam. Poważnie. Ciekawe, czy przyjdziesz ?…

Czy jestem Żydem ?

Raczej nie,  na pewno nie. Więc skąd to pytanie ? Nie mogę ciągle dowiedzieć się, dlaczego mój ojciec miał na imię Gedeon,  a dziadek, jego ojciec – Emanuel ? Nikt z  żyjących członków rodziny Cuberów nie może albo nie chce mi tej tajemnicy wyjaśnić. O ile imię Emanuel jest spotykane, choć rzadko,  o tyle nigdy w swoim całym długim życiu nie spotkałem mężczyzny o imieniu Gedeon.  Rodzina mojego ojca była dziesięcioosobowa /czworo  dzieci zmarło wcześnie/. Dwie siostry a moje ciotki to Irena i Cecylia a bracia ojca to Karol, Henryk i Stefan. Widzisz więc, że wszyscy mieli „normalne” imiona, do dziś spotykane i popularne z wyjątkiem taty, któremu zdrobniale mówiono – Geduś. Poza tym, wybrał po maturze w rybnickiej Szkole Handlowej drogę duchowną – chciał wstąpić do Seminarium Duchownego Księży Werbistów w Pieniężnie. Z relacji mojego wujka  Karola /poprawnie stryja/ dowiedziałem się dzisiaj, że nie został do niego przyjęty. Powodem była jego bliższa znajomość z córką lubomskiego rzeźnika – Eriką. Ta informacja, którą musiał  ujawnić przy przyjęciu uniemożliwiła mu rozpoczęcie nauki. Przez wiele lat mieszkał na stancji w domu  Księży Werbistów w Rybniku / obok dzisiejszej Politechniki/.  Ten pobyt miał, tak myślę, duży  wpływ na jego osobowość i przekonania religijne. Potem rozpoczął studia ekonomiczne w Katowicach, poznał moją mamę i wkrótce ja się urodziłem – nadano mi przy chrzcie imię Grzegorz a mojej siostrze Aleksandra. Czytaj dalej

Dzień Kobiet w Casablance

Plakaty i obrazy Plakat/Obraz: Kobieta z papierosemNie lubię tego święta, nie tylko zresztą ja. Wielu facetom kojarzy się z goździkiem, rajstopami i w ogóle z PRL-em. Nie lubię akcji. Sprzątam ciągle, gdy trzeba – nie czekam na Sprzątanie Świata, las lubię  zawsze – nie tylko w Dniu Lasu, a górników szanuję nie tylko w Barbórkę. A więc miłe panie – kocham was zawsze, o poranku i o północy, w dzień słoneczny, w deszczu, latem i zimą. Przypomina mi się złośliwa nieco fraszka Sztaudyngera : „Kobieta to słodycz, miód i konfitura, kobieta to balsam – ale rzadko która… Albo to: Była dobra, piękna i święta – do dziś płacę alimenta…

A teraz już milej i poważniej –  Jesteś jak w lesie plama słoneczna, tak nieuchwytna, lekka, taneczna… O wielkich miłościach niektórzy marzą, niektórzy ją przeżywają a niektórym się zdaje, że właśnie jest… Na dzisiejszą wigilię przed Świętem Pań postanowiłem przypomnieć to wielkie uczucie z Casablanki. Tyle razy to oglądaliśmy, to przeżyjmy jeszcze raz…