Czasami spotykam anioły, a czasami zwykłych ludzi. Ostatnio starszy pan pchał wózek, w którym siedział sparaliżowany, młody człowiek. Dziękowałem Bogu, że umiem chodzić, że mam obie nogi, choć trochę boli prawe kolano. Widziałem mężczyznę , który grał na gitarze nogami, bo nie miał rąk. Dziękowałem Bogu za ręce, które mi dał, że mogę dotykać twojej twarzy i przenosić książki z biurka na stół i z powrotem, gdy pracuję z uczniami. Widziałem znajomą panią, bardzo wychudzoną i małą, mniejszą niż widziałem ją ostatnio. To rak ją tak zmienił. Miała pomarszczoną twarz i nie poznała mnie na ulicy. Widziałem ludzi z bolącym kręgosłupem, którzy nie pokazywali bólu. A mnie zdarza się jęczeć, narzekać i łamać się trudnościami, których inni nawet nie zauważają.
Czasami spotykam anioły. Mam swoje problemy, swoje bóle i swoje krzyże. Tak jak i ty. Uczę się uśmiechać mimo wszystko i walczyć ze słabościami. To trudne. Ale uczę się od aniołów, których spotykam na mojej drodze. A chodzę tylko na krótkie spacery z Funią i Zuzią, z moimi dziewczynami.
Rób, co możesz, w miejscu,w jakim jesteś i z tym, co masz.