Za dużo we mnie krytykanctwa

        Widzę wszystko na nie. Nic mi się nie podoba i wszystko krytykuję, choć pozostawiam sobie margines uśmiechu. Kiedy widzę jak te moje poglądy działają na otoczenie, wybucham radością i przekonuję, że naprawdę tak nie myślę i nigdy tak o innych nie napiszę.

       Ta niechęć do wymyślonego złego, co we mnie i wokół mnie, tak mnie blokuje, że nie mogę pisać o niczym innym i myśleć pozytywnie. Z dwóch złych rzeczy dopadła mnie bardzo pociągająca nosem grypa i trwający drugi tydzień kapitalny remont łazienki.  Napełniło się całe  mieszkanie kurzem, brudem i hałasem, że nawet Funia uciekła po raz pierwszy z domu i wybrała długą wędrówkę po mojej ulicy.

       Ale dość już o tym. Musiałem napisać coś o tej nienawiści do otoczenia, choć zrobiłem to bardzo oględnie, bez nazwisk i z wrodzoną dyplomacją. Możesz mi wierzyć. Kiedyś, gdy siądziemy razem do wódki, tylko ty i ja, opowiem ci w szczegółach. Jeśli będę pamiętał oczywiście. Bo może wtedy zachwycę się światem. Tak naprawdę już to trochę następuje, tak jak słońce przeziera się przez chmury nad podwórzową gruszą. Begonie kwitną wspaniale żółto-czerwono. Powojnik Rasputina pnie się w górę. I już w sobotę przywiozę moją kochaną Zuzię z Krakowa. Urodziła tam pięcioro szczeniąt, choć najmniejszy chłopczyk przeszedł na druga stronę tęczy, to wychowała czwórkę. Chłopak, który pozostał, jest sprzedany do Londynu, dwie dziewczynki znajdą nowe rodziny w kraju, jedna córeczka Zuzi nie ma jeszcze nabywcy. Może ty ją zechcesz ? Mama jest Interchampionem, championem Polski, Bułgarii, Macedonii, Serbii…Tata też champion, niezły tata po rodzicach…

       Na koniec życzenia uśmiechu dla mnie i dla ciebie. I uważaj. Chwila nieuwagi może drogo kosztować. Nie mów, nie pisz i nie pokazuj siebie za dużo, może nie być odwrotu. A wiatr wieje czasami tak zajadle, że zagina najmocniejsze gałęzie.

Aria na strunie G – Jan Sebastian Bach

Najpierw włącz muzykę, a potem czytaj dalej…

Wiersz o takim tytule napisał Edek Piotrowski., mój kolega z IV b, przyjaciel ze szkolnego kabaretu. Recytowałem ten wiersz kilka razy, pięknie go mówiła Teresa G. – głównie na wieczorach literackich organizowanych przez naszą znakomitą  polonistkę p. Janinę Podlodowską, głównie w Klubie Nauczycieli Emerytów w Rybniku pod auspicjami ZNP.

Dlaczego dziś ten dziwny wiersz przypominam ? Bo przy porządkach w moim biorku / jak powiedziałaby Telimena, nie w biurku / natknąłem się na niego i nie wiem, czy sam autor taki egzemplarz posiada – pisany na papierze przebitkowym, na maszynie do pisania, chyba nie mojej, która we wszystkich literach „o” i podobnych wybijała otwory na wylot. Recytacja tego wiersza odbywała się na podkładzie muzycznym arii na strunie G Bacha, dokładnie skorelowana z odtwarzaniem muzyki na magnetofonie szpulowym ZK 145 / raczej nie ZK 140/. Przepisałem więc ten wiersz specjalnie dla Ciebie / wszelkie skany i zdjęcia wychodziły poniżej poziomu tej strony/, umieszczając z prawej strony numer licznika magnetofonu. Wiersz należało tak recytować, aby wypowiadać kolejne wersy zgodnie z liczbą na liczniku. Wtedy efekt poety był znacznie wzmocniony muzyką kompozytora.

Myślę sobie, że w sobotnie popołudnie / no bo kiedyż indziej ?/ nagrasz sobie muzykę Bacha na swojego czterościeżkowego Grundiga-Kasprzaka, a potem zaczniesz w pustym pokoju recytować to poetyckie arcydzieło Edwarda, patrząc prawym okiem na licznik – żeby nie za wcześnie i nie za późno… Myślisz, że żartuję ? No zrób coś do cholery naprawdę !!

A poza tym, tak sobie myślę nieskromnie, że gdy to ja przypominam potomności wiersz Edka / bez jego zgody oczywiście /  to ma to swój smak i zapach jak kwiat tuberozy…

P.S. Edek pisząc ten wiersz mógł mieć lat 17 lub 18, tak to pamiętam…

Więc już masz ten wiersz…

 

bogini gardząca

.… mistrz ją wiolonczeli w spadku pozostawił

ktoś spostrzegł potem że dla skrzypiec przeznaczona ….


leniwie

niezdecydowanie w wybijanym czasie

rusza atłasowo

rozwija swe melancholii pełne pąki                                                     7

przestrasza się śmiałości

przystaje                                                                                            9

dalej uspokojona wtacza w piękno zapach ciepła

znika w szmerze oddechu

by wyciekać mogła okresowo

regularnym kształtem …………..

……………  wilgotne malowidło komponuje w duszy………….             15

……….śpiewa ciał żądnych melodią………..                                       16


…………. kapłan muz jedną tylko strunę głaszcze                            19

popierany człapaniem wiolonczeli zapomnianej…………


………kończy się cudowność kształtów wytwarzania………..

……….. cichnie życie………                                                                24

wraca            

zapomniała o przyszłości odurzonych……..

drąży dalej w diamencie normalności                                              29

              Nowego Dawida

…..gra kwiaty niewidzialne                                                                 31

.……………nawraca morderców…….

                  …………………czas zasypia……………….

płaczcie odziobane żebra ludzkości żałobę                                     39


zapieściła czas                                                                                 42

unicestwiła siebie                                                                              43

                            winny złudzeniom————                                  44

                                                                  —————— Jan Sebastian Bach

Polska młodzież i milicja to jest wielka koalicja !!

Takie i podobne w swej treści hasła wykrzykiwaliśmy na  Zlocie Młodzieży Polskiej w Warszawie w 1974 roku. Byłem delegatem Hufca Ziemi Rybnickiej ZHP w Rybniku. Zlot został zorganizowany w dniach 19 do 23 lipca 1974 r. z okazji XXX – lecia PRL-u. Do dziś został mi niewykorzystany talon na suchy prowiant.

A oto inne ciekawe hasła, które skandowaliśmy idąc w pochodzie przez stolicę:

Nauka – Praca –  Socjalizm

Federacja, federacja, jedna młodzież, jedna racja

Polityczna to jest racja – jedność, młodzież, federacja

Twórzmy wszyscy zwarty szereg – razem z nami Edward Gierek

Prosta jest przed nami droga – Partia wytyczyła program

Jesteśmy młodą gwardią  proletariackich mas

Mądre głowy, ręce zdrowe, zbudujemy huty nowe

Pozdrawiamy sekretarzy, niechaj im się w życiu darzy

Hasło: Partia, Odzew: Socjalizm

Kraj dorobek swój pomnaża, za dobrego gospodarza

Z partią młodzi przyjaciele, w socjalizmie nasze cele…./…/

Pamiętam, że Daniel Olbrychski recytował Odę do młodości na frontonie Zamku Królewskiego. A termin tego Zlotu Młodzieży dziwnie zbiegł się z wizytą Leonida Breżniewa w Warszawie. Całe więc tłumy zlotowej młodzieży ustawiono w szpaler wzdłuż trasy jego  przejazdu. Widziałem Breżniewa z odległości kilku metrów. Do ręki dano nam  podobizny Lenina, Marksa i Breżniewa także – na drewnianych kijach. Jedyne na co było mnie stać w tej sytuacji to to, że odwróciłem podobiznę Breżniewa tyłem do przejeżdżającego otwartym samochodem przywódcy Kraju Rad. Taki mały, prywatny protest małego harcerza z małego Rybnika.