Dla Oli i Bogdana

Jeżeli to już minęło 40 lat od dnia ślubu …  Najlepsze życzenia, choć tylko bardzo dobre… Ania Dworaczek złożyła mi w dniu  urodzin w Wapienicy takie życzenia – powiedziała, że nie mogą być najlepsze, bo inni będą nie w prawdzie.. Gdy Was widzę – słońce dla was wschodzi /was małe, bo bliscy jesteście i nie ma co szpanować/. Co pamiętam ?  Za dużo. Życzę wam miłości na długie lata, by płomienie was ogrzewały a wieczory były pełne nadziei. Ranki niech będą pogodne, gdy nie chce się wstać. Zęby i obrona cywilna nie mogą czekać. I choć z wami nie byłem, pamiętam. Może się spotkamy jeszcze w jakieś wspólnocie albo na pogrzebie. Dzień się już nachylił. Dziś odpoczywacie po wczorajszym. Bardzo was lubię i dlatego w zaciszu swojego domu wznoszę toast – niech nam żyje para młoda…!

Do zobaczenia wkrótce, a może jeszcze wcześniej ?  Któż zna plany Najwyższego ?

Wrzesień już się kończy

Rozpoczęcie roku szkolnego, pierwsze lekcje z klasami pierwszymi i dwie wycieczki do Katowic na Osobliwości Świata Fizyki 2018. Tak szybko mijają dni. Porankom trudno się obudzić, wieczory chętnie zasypiają przy Dżumie Alberta Camus.

41. rocznicę ślubu spędziliśmy w Katowicach. Najpierw kawa i duże desery lodowe w  Cafe Kattowitz, potem Spektakl dla trzech aktorów Bogusława Schaeffera
w Teatrze Korez. Dziś zamiatałem podwórze. Pełno kasztanów i łupin po nich. Dzieci mają radość o poranku, kiedy ich pełno leży na ziemi. Zbieram kasztany dla Róży i Klary. W niedzielę idziemy do Teatru Ziemi Rybnickiej na Piaskowego Wilka. Wystawia Ateneum z Katowic, ale w Rybniku lepiej się to ogląda, gdy babcia Jadzia i dziadek Grzegorz są blisko. Może znów nie zapłacę mandatu za parkowanie ?

Moje dziewczyny były u fryzjera, tym razem w Gliwicach. Ale nikt ich lepiej nie czesze niż pani Iza z Krakowa, z ulicy Widłakowej…

Teraz już kończę, muszę zjeść obiad. Raczej chcę go zjeść. Potem opowiem Ci co dalej, dobrze ?

Wybory

W tym roku też kandyduję do Rady Miasta, podobnie było cztery lata temu. Wtedy nie przeszedłem, czy w tym roku będzie lepiej ? Nie wiem tego. Bycie radnym nie jest celem mojego życia. Jeżeli zostanę wybrany – dobrze, jeżeli nie – jeszcze lepiej. Mam dobrą wolę, zdolności i chęć, by zrobić coś pożytecznego dla Knurowa. Niczego nie mogę Ci obiecać. Sama zdecyduj, czy postawisz krzyżyk przy moim nazwisku, czy wybierzesz kogoś innego. Rada Miasta Knurowa liczy 21 radnych, a kandyduje około 160 osób. Jest w czym wybierać.

Kim jestem i jakie mam poglądy ? – znajdziesz odpowiedź na te pytania  na tej stronie, jeżeli starczy Ci ochoty i czasu, by to wszystko przeczytać. Nie narzucam się. Codziennie chodzę z dziewczynami – sznaucerami po mojej ulicy ks. A.Koziełka. Kim jestem naprawdę ?

Jestem Grzegorz Cuber czy jestem Grzegorzem Cuberem ? Jestem Grzegorz Cuber oznacza, że Grzegorz Cuber w całości wyczerpuje moje bycie, a jestem Grzegorzem Cuberem oznacza, że jest to rola, jaką pełni moje „ja”, posiadające również takie obszary lub aspekty, które Grzegorzem Cuberem  nie są .

    Patrzę w lustro. Jestem Grzegorz Cuber. Poprawiam krawat i resztę włosów, która pozostała z bujnej czupryny. Jestem Grzegorz Cuber i nie jestem we władzy mojej mamy, nie jestem we władzy mojego ojca ani ich duchów, chociaż są blisko. Nie włada mną żadna kobieta, choć moją żonę kocham nad życie. Jestem Grzegorz Cuber i nie jestem na niczyjej służbie. Jestem Grzegorz Cuber i nie służę Polsce ani Europie. Nie służę Śląskowi ani mojemu miastu.

    Jestem Grzegorz Cuber i służę Bogu. Bogu najwyższemu i jedynemu. Oprócz niego ani bez niego nic nie ma wartości i wszystko to marność nad marnościami. On jest  wartością najwyższą i jest na pierwszym miejscu. Jestem Grzegorz Cuber i nie wierzę w pieniądze, politykę, sławę i zdrowie nade wszystko. Bóg jest na końcu mojej ścieżki i to co mi w tej wędrowce przeszkadza – zostaje odrzucone. To co do niego nie prowadzi, nie jest większe od kamyka i liścia skruszonego jesiennym słońcem.

    Jestem Grzegorz Cuber i jestem tym wyznaniem wyczerpany. Jestem jednocześnie szczęśliwy.  21 października zrób co chcesz. Tylu wspaniałych ludzi zasługuje na poparcie. Gdy spotkam Cię na spacerze z moimi psami, nie dziw się, że powiem Ci: dzień dobry. Bo czyż nie jest on dobry, inny od poprzedniego ? No to do zaś, i nie myśl za długo, to i tak niewiele zmieni…

Veni Sancte Spiritus

Pieśń do Ducha Świętego. Najczęściej jest śpiewana przy uzdrowieniach i uwolnieniach. Ma w sobie potężną moc, której nie da się wytłumaczyć.

 

…Aż nie mogę sobie wyobrazić jak mogłem kiedyś żyć bez Boga,bez uczestnictwa w codziennych Eucharystiach, ale na szczęście dawny ja umarłem,aby narodzić się na nowo tym razem w Bogu Żywym, w Duchu Świętym,w Jezusie Chrystusie. Dziś mogę żyć tylko dlatego,że codziennie napełniam mój kielich Bożą Miłością w codziennej Eucharystii i na spotkaniach Odnowy w Duchu Świętym,forach charyzmatycznych i rekolekcjach,na mszach o uzdrowienie i uwolnienie.;-)))

…Ci, którzy zaznali wolności w Duchu Świętym nie potrzebują żadnej innej, gdyż jakakolwiek wolność na tym świecie nie równa się tej, pochodzącej od samego Pana

…Mnie osobiście modlitwa do Ducha Świętego naprawdę pomogła w nauce i znikł strach przed egzaminami, ale nie zgadzam się z opisem to nie pieśń ma moc ale Duch Święty

Głupek ?

Do  najsłynniejszego muzeum świata wchodzi człowiek. Szuka autorów zgromadzonych eksponatów. Bezskutecznie. To mu wystarcza, by ogłosić, że to efekt przypadkowego nacieku farb. Nie przekonują go ani piękno, ani doskonała harmonia dzieł. Wszyscy są zgodni – to głupek, który odszedł od zmysłów. Na świat przychodzi człowiek. I próbuje zobaczyć, usłyszeć, dotknąć Boga Stwórcę. Bez efektu. Ogłasza, że Boga nie ma. Dla świata to oświecony, wolny od zabobonów umysł. Istnienia ani nieistnienia Boga nie da się naukowo udowodnić.

Zdumiewa więc przywiązanie do niepopartej naukowo wiary, że jesteśmy dziełem przypadku i że po śmierci nie ma nic. Czy niepoparta naukowo wiara we wszechmocnego Boga Stwórcę, który nas kocha do szaleństwa i który zrobi wszystko, byśmy byli wiecznie szczęśliwi, nie jest bardziej pociągająca? Zarzucano Jezusowi, że odszedł od zmysłów. Słusznie. Bo trzeba odejść od zmysłów, by uwierzyć w Boga, który wymyka się wszelkiemu zmysłowemu poznaniu.

Adam Szewczyk

Pożegnanie z wakacjami

Nie wiem, jak to naukowo wytłumaczyć, ale w nocy widzi się w Afryce dalej niż w innych miejscach. A gwiazdy świecą tu jaśniej.

Nie zawsze chcę wiedzieć, dokąd podążam.

Kiedy bogowie chcą cię ukarać, spełniają twoje prośby.

Pożegnanie niesie ze sobą dziwne uczucie. Jest nim zawiść. Mężczyźni odchodzą, by sprawdzić swoją odwagę, ale największą próbą  jest próba cierpliwości. Cierpliwości do obywania się bez kogoś.

To cytaty z „Pożegnania z Afryką”, z filmu o tym tytule. Wypowiada je Karen Blixen / Meryl Streep/ i  Denys Finch Hatton / Robert Redford/. Nie wiem, co ma piernik do wiatraka, bo kiedy to piszę, jestem w czystym i pachnącym pokoju, w klasztorze Ojców Franciszkanów w Pińczowie. Dochodzi 19.00 i za chwilę rozpocznie się modlitwa o uzdrowienie. Spędzam tu czas w ciszy, w której słyszę tylko Boga. Tak bardzo chciałbym Go słyszeć i nikogo więcej.

To koniec moich wakacji. A kiepsko się zapowiadały. Jeszcze o tym kiedyś napiszę. Najlepiej po wyborach.