…nie mam zamiaru pisać o przyszłym strajku nauczycieli, bo jestem przeciw, nie mam zamiaru pisać, że boli mnie kręgosłup, kolana i płuca, bo to moja sprawa, nie mam zamiaru patrzeć teraz przez okno, bo jest ciemno jak u murzyna w żołądku, nie mam zamiaru mówić ci, że cię kocham, bo powiedziałem to przed chwilą, mówię to teraz w myślach, a powiem ci za chwilę na głos, nie mam zamiaru spać na okrągło, bo robię to codziennie, nie mam zamiaru czytać abpa Lengi, bo wczoraj skończyłem i nie mam zamiaru zajmować się fuzją jądrową, bo ciągle mam za mało próżni…
Mam zamiar jeszcze przez chwilę posłuchać mojej muzyki, Johanna Pachelbela albo Joan Baez. Potem zjem coś na zimno – kawałek zająca z truflami albo talerz lodowatej zupy pomidorowej. Nie wiem, jak długo jeszcze wytrzymam, tu, przed tym komputerem, kiedy boli mnie wszystko. A wiesz, że cieszę się, kiedy mnie boli ? Prosiłem Cię o to Panie, prosiłem wiele razy, abym mógł cierpieć za dusze w czyśćcu. Chcę mieć też swój krzyż, gdy idę za Tobą, Twoimi śladami. Różaniec pomaga mi w drodze, mam cudowną żonę, którą mi Panie zesłałeś, bez niej upadłbym wiele razy. Mam Martę i Elizę, moje córki. Mam Oliwkę, Patryka, Wojtka, Różę, Klarę i Wandę, a czekam na Karola, to moje wnuki. Mam Zuzię i Funię, moje dziewczyny, czarno-srebrne sznaucery miniaturowe, które kocham nad życie. One czują i okazują mi to samo. Jestem szczęśliwym człowiekiem. Ciągle uczę i zawsze się dziwię, patrząc w otwarte oczy młodego dzieciaka, gdy dowiadujemy się od Newtona, że gdy nie działają żadne siły, to ciało się porusza ??
Na dobranoc powiem Ci, przyjaciółko mojego nieistniejącego syna, że jest mi miło, ciepło i szczęśliwy jestem, kiedy przychodzisz mnie słuchać. Bo czasami tak ględzę, że muszę skończyć, sam jestem sobą znudzony. Lubię też z tobą pomilczeć, gdy siedzimy razem na mostku i machamy nogami – ty w kretonowej sukience, ja w starych sztruksach i naciągniętym do kolan swetrze. A teraz splunąłem w dół, do rzeki – patrz – wszystko płynie…