Abp Marek Jędraszewski: Człowieka ukazuje się jako istotę żyjącą tylko seksem

„Walczy się dziś z człowiekiem wmawiając mu, że jest wolny. Walczy się z jego osobową godnością, ukazując go jako istotę, która żyje tylko i wyłącznie seksem i to w najprzeróżniejszych, odbiegających od ludzkiej natury konfiguracjach” – mówił w sobotę w Myślenicach abp Marek Jędraszewski. „Pojawiają się ideologie, które w imię wolności chcą zawładnąć naszymi sercami i umysłami” – dodał.

Na myślenickim Rynku odprawiona została msza święta 50-lecie koronacji obrazu Matki Bożej Myślenickiej. Przewodniczył jej nuncjusz apostolski w Polsce abp Salvatore Pennacchio.

W związku z tragiczną w skutkach burzą, która w czwartek przeszła nad Tatrami nuncjusz przekazał w imieniu papieża Franciszka wyrazy współczucia dla rodzin wszystkich ofiar i jego zapewnienie o modlitwie w intencji poszkodowanych, szczególnie dzieci. W sobotniej uroczystości uczestniczył m.in. wicepremier, minister szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin.

„Wytyczono chrześcijaństwu śmiertelną walkę”

Metropolita krakowski abp Marek Jędraszewski, nawiązując do wydarzeń sprzed ponad 50 lat, przypomniał w homilii, że biskupi polscy podczas Soboru Watykańskiego II prosili papieża o ogłoszenie Maryi Matką Kościoła, a liczne koronacje obrazów Matki Bożej w Polsce w latach 60. wpisywały się w doświadczenie Kościoła, który zmagał się z ateistycznym systemem komunistycznym i „uciekał się pod szczególną opiekę Matki Bożej”.

„Wydarzenie sprzed 50 lat – koronacja obrazu Matki Boskiej Myślenickiej – wpisywała się bardzo głęboko w to właśnie doświadczenie zmagań, bo wytoczono chrześcijaństwu śmiertelną walkę w myśl komunistycznego dogmatu, że religia to opium dla ludu” – mówił abp Jędraszewski.

Metropolita krakowski mówił, że w czasach komunizmu odrzucono „to wszystko, co związane jest z transcendencją, z wiarą w Boga i przywiązaniem do Kościoła” i trwała walka z człowiekiem, małżeństwem i rodziną, co wyrażało się – jak wskazał hierarcha – m.in. w powszechnym dostępie do aborcji i łatwo osiągalnych rozwodach.

„Dzisiaj walczy się z małżeństwem”

„Czas zmagań bynajmniej się nie skończył” – mówił abp Jędraszewski. „Pojawiają się ideologie, które w imię wolności chcą zawładnąć naszymi sercami i umysłami. Ideologie ateistyczne, odrzucające prawdę o Bogu, który stworzył człowieka jako kobietę i mężczyznę i który stworzył ich na swój obraz” – powiedział metropolita krakowski.

Dodał, że „jeżeli odrzuca się Boga, idą za tym groźne konsekwencje odnoszące się do człowieka”. „Walczy się dzisiaj z człowiekiem wmawiając mu, że jest wolny; walczy się z jego osobową godnością, ukazując go jako istotę, która żyje tylko i wyłącznie seksem i to w najprzeróżniejszych, odbiegających od ludzkiej natury konfiguracjach. Walczy się także z małżeństwem i rodziną. Zwłaszcza z małżeństwem, które traktowane jest jako przejaw walki i ucisku kobiety przez mężczyznę. Nowa forma walki klas” – mówił abp Jędraszewski.

Według niego, „walczy się także z polskim narodem i jego kulturą mającą taką wspaniała tradycję”. „Kulturą, która nas ocaliła jako naród i dała powód do poczucia suwerenności” – mówił abp Jędraszewski. Dodał, że czas jest wyjątkowy i wyjątkowa jest odpowiedzialność za „to, co uczynimy z sobą, z narodem, z państwem, z przyszłością państwa i Kościoła w Polsce”.

Radni zawierzyli los Myślenic Matce Boskiej

Burmistrz Myślenic Jarosław Szlachetka (PiS) przypomniał podczas uroczystości, że 19 sierpnia radni Myślenic na nadzwyczajnej sesji przyjęli uchwałę o zawierzeniu dalszych losów miasta i gminy Myślenice opiece Najświętszej Maryi Panny – Pani Myślenickiej. „Tą decyzją, jako wspólnota samorządowa wpisujemy się w głos poprzednich pokoleń” – powiedział Szlachetka. Aktu zawierzenia dokonał w sobotę abp Jędraszewski.

Poczta Polska z okazji 50-lecia koronacji obrazu wydała kartkę pocztową z nadrukowanym znakiem opłaty pocztowej. W prawym górnym rogu na znaczku jest wizerunek Matki Bożej Myślenickiej, a w części ilustracyjnej kartki fotografia przedstawiająca metropolitę krakowskiego Karola Wojtyłę podczas koronacji tego obrazu. Doszło do niej 24 sierpnia 1969 r. Mszy św. przewodniczył ówczesny metropolita poznański abp Antoni Baraniak, a korony papieskie nałożył na obraz metropolita krakowski kard. Karol Wojtyła.

W 1983, gdy obchodzono 350-lecie powstania sanktuarium maryjnego w Myślenicach, doszło do włamania i kradzieży koron. Nowe zostały poświęcone przez Jana Pawła II podczas mszy świętej na krakowskich Błoniach 22 czerwca 1983 r., a ponownej koronacji dokonał kard. Franciszek Macharski.

Interia.pl

Dom o Zielonych Progach

Zapraszamy do wysłuchania naszego najnowszego muzycznego dziecka, piosenki MODLITWA. Autorem tekstu jest istebniański poeta – Kazimierz Węgrzyn. Muzykę napisał Wojciech Szymański, a piękną aranżację na pianino przygotował Józef Rusinowski. Piosenka znajduje się na naszym kanale na serwisie YouTube. Obrazy, klatki filmowe do piosenki przygotował Paweł Kijak, któremu kolejny raz dziękujemy za zaangażowanie !

Posłuchaj…

Oficjalna strona zespołu „Dom o Zielonych Progach”.

Kiedyś było jakoś fajniej

Odpowiadając na post młodych ludzi, urodzonych w latach osiemdziesiątych a wychowanych w dziewięćdziesiątych, którzy wspominają swoje młode lata /Facebook/ i zachwycają się nimi, jak to kiedyś było fajnie, nie wytrzymałem, i napisałem tak:

Bardzo się cieszę, że mieliście takie dzieciństwo. Moje lata  szczenięce i młodzieńcze upłynęły w latach pięćdziesiątych, sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. Graliśmy w piłkę oczywiście, gdzie bramką były dwie cegły, a my strzelaliśmy w okienko. Bardzo, bardzo dużo czytaliśmy. Wiadomości i wiedzę czerpaliśmy z encyklopedii książkowej jednotomowej. Kto miał czterotomową to był ktoś. Nasze psy jadły kości i resztki z obiadu. Gdy grając w szukane wlazł komuś gwóźdź do stopy wyciągaliśmy go i bawiliśmy się dalej. Nikt nie jeździł z nami do szpitala z byle powodu. Nagrywaliśmy piosenki z radia Luksemburg, z radia lampowego na szpulowego Grundiga ZK 140. Na religię chodziliśmy do salek obok kościoła. Była to dla nas zawsze wielka frajda, bo po szkole mogliśmy się jeszcze raz spotkać z kolegami i koleżankami. W szkole pani woźna rozpalała ogień w piecu kaflowym wcześnie rano, żebyśmy na lekcjach nie zmarzli. W ławkach zielonych i pochyłych było miejsce na kałamarz. W pierwszej klasie pisaliśmy obsadką maczaną w atramencie. Trzeba było mieć dobre stalówki, żeby ładnie pisać. Graliśmy po lekcjach w klipę, cymbergaja, dziewczyny skakały w grzyba i w wodę. Na przerwach dwie osoby kręciły długa skakanką i trzeba było umieć w nią wskoczyć. Podłogi w szkole były z surowego drewna, nasączone olejem, tzw. pyłochłonem. Gry upadliśmy na podłogę w czasie bójki, nasze granatowe mundurki z białymi kołnierzykami i przyszytą na lewym ramieniu tarczą szkolną, wymagały prania i to w pralce Frania, automatów nikt nie znał. Potem należeliśmy do harcerstwa i jeździliśmy na obozy, spaliśmy w namiotach dziesiątkach lub w NS-ach na metalowych łózkach, które na czas zimy Komenda Hufca przechowywała u gospodarza na górze w stodole, przykryte słomą. Największym wykroczeniem było palenie papierosów i picie słabego alkoholu.O narkotykach i dopalaczach nikt nie słyszał, przynajmniej u mnie. W szkole dostawaliśmy po łapach trzcinką lub drewnianym piórnikiem. W domu, gdy tata dowiedział się, że byliśmy w szkole niegrzeczni, wymierzał nam karę kilkoma uderzeniami pasem w dupę. Pas służył ojcu do ostrzenia brzytwy. Kto nie umiał matematyki albo nieładnie pisał, dostawał karę i musiał tak długo zostawać po lekcjach, aż to poprawił. Nikt nie słyszał dysgrafii i dyskalkulii. Co jeszcze ?

Mógłbym tak jeszcze długo. Kiedyś było jakoś fajniej… Na pracach ręcznych robiliśmy karmiki, pudełka z drewna, uczyliśmy się przyszywać guziki i robić siatkę na zakupy ze sznurka / oczka /. Szyliśmy fartuszki kuchenne – chłopcy i dziewczynki, nie było zmiłuj. Uczyliśmy się też cerować. Do dziś do koszuli guziki przyszywam sobie sam, bo mnie tego nauczono.Oglądaliśmy w telewizji Adama Słodowego i nigdy żadne majsterkowanie nie wychodziło nam tak pięknie, jak jemu. Doświadczenia i eksperymenty na fizyce były prawdziwe. Żadna klasa nie miała rzutnika, ekranu czy tablicy multimedialnej. Kiedyś było inaczej, masz rację. Świat mój nie znał komórek, komputerów i słuchawek noszonych na ulicy. Na przerwach dużo rozmawialiśmy. Do dziś umiemy mówić pełnymi zdaniami.

Kiedyś było jakoś fajniej…

Bóg nie pyta, czy w piątek jadłeś mięso

Od kilkunastu dni próbuję napisać ten tekst i ciągle wskakuje mi do głowy pytanie: a co, jak zapyta? Jeśli ktoś spowiada się: „w piątek zjadłem mięso, bo zapomniałem, że piątek”, to jaki jest Bóg, w którego wierzy?

Kiedy zaczynam się Go bać i stresować, że coś poszło mi nie tak, więc teraz na pewno się obrazi, bo przecież totalnie zawiodłam i wydaje mi się, że tym razem wyczerpałam limit Jego darmowej miłości, dzieje się coś, co jest jak porządne uderzenie w głowę. Albo jak strzał prosto w serce.

Boga obchodzi tylko jedno

Grzegorz Kramer zmienia status na Facebooku i czytam: „Bóg jest dobry, dam się za to zabić”. I myślę najpierw: wow, on jest tak bardzo pewien. A potem pytam siebie: co to dla mnie znaczy? Teraz i dzisiaj. W kontekście mojego dnia, planów, tego, co jest trudne albo wydaje mi się małym końcem świata.

Przypominam sobie, jak bardzo zawalił św. Piotr, a Jezus nie zrobił mu ani jednego wyrzutu. Zapytał tylko: „Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie?”. Boga, którego zdradził przyjaciel, najbardziej obchodzi ciąg dalszy relacji. Jedyne, o co pyta, to miłość, a potem daje mu jedno z najważniejszych wyzwań na świecie.

Michał Nikodem (lider wspólnoty Chefsiba) na jednym z wykładów opowiada, że jak rano żegna się ze swoją córką, to mówi do niej: jesteś piękna, dobra, kocham cię, a nie: masz być dzisiaj grzeczna i aktywna, nie kłócić się z koleżankami i wrócić z piątką. Jasne, że zależy mu na tym, żeby dobrze się zachowywała, uczyła itd., ale jako ktoś, kto kocha, podkreśla to pierwsze.

Dziewczynka z taką dawką dobrych słów i miłosnych zapewnień wchodzi z odwagą nie tylko do swojej szkolnej klasy, ale też w każdy kolejny dzień. Skoro mądry tato potrafi tak dużo dać swojemu dziecku w czasie pożegnania, które trwa krócej niż minutę, co Bóg powiedziałby teraz do ciebie? Przecież On też jest dobrym Tatą. Do tego nieziemskim.

Bóg nie jest policjantem z drogówki

„W piątek zjadłem mięso, bo zapomniałem, że jest piątek” – kiedy ks. Boniecki słyszy takie słowa w czasie spowiedzi, zastanawia się, w jakiego Boga wierzy ten człowiek.

Przyznaje, że piękne jest tak wrażliwe sumienie, ale Bóg to nie policjant z drogówki, który doskonale wie, w którym miejscu kierowcy przyśpieszają, więc ukrywa się w krzakach, żeby w dobrym momencie móc wypisać mandat. „Bóg taki nie jest. On nas kocha i nie czyha na to, że przez roztargnienie czy przez słabość nie zachowamy tej przepisowej wstrzemięźliwości” (tu możecie posłuchać całości nagrania ks. Adama).

Święty Franciszek dbał o przestrzeganie postu i do tego samego zachęcał swoich braci. Kiedy jeden z nich nie mógł spać z powodu głodu, Franciszek w środku nocy ugotował coś dla niego. Z kolei święta Teresa w piątek zjadła pieczoną kaczkę, a potem doświadczyła jednej z piękniejszych modlitw w życiu.

Czytaj dalej

Filmowa Encyklopedia Powstań Śląskich

Seria dokumentalna Filmowa Encyklopedia Powstań Śląskich w formie historii mówionej opowiada o losach powstańców śląskich w trakcie walk w latach 1919-1921 oraz przedstawia dzieje ich rodzin w okresie międzywojennym, czasach II wojny światowej i okresie Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. Bohaterem odcinka jest Jan Lortz (1888-1942), dowódca walk o Kędzierzyn i Przystań Kozielską w trakcie III powstania śląskiego, wieloletni prezes największej organizacji weteranów powstań Śląskich – Związku Powstańców Śląskich. W historii zasłynął jako powstaniec, który pod nieobecność dowódcy wydał rozkaz do rozpoczęcia walk I powstania śląskiego w powiecie bytomskim. Jako dowódca batalionu prowadził newralgiczne dla losów III powstania bitwy o Kędzierzyn i Przystań Kozielską. W uznaniu zasług w 1922 roku został nagrodzony Krzyżem Virtuti Militari z rąk Józefa Piłsudskiego, a później także m. in. Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. W międzywojniu przez sześć lat kierował Związkiem Powstańców Śląskich, był także członkiem Śląskiej Rady Wojewódzkiej. We wrześniu 1939 roku był jednym z dowódców obrony Świętochłowic w trakcie kampanii wrześniowej. Po ewakuacji do Lwowa został inicjatorem utworzenia oraz szefem sztabu kilkusetosobowej grupy śląskiej w Okręgu Związku Walki Zbrojnej Lwów-Zachód. Za swoją działalność przymusowo zesłany w głąb ZSRR. Umiera w Kitab (Uzbekistan) w trakcie swojej wędrówki z armią gen. Władysława Andersa. Losy jego rodziny ilustrują tragiczną sytuację ludności regionu. Najmłodszy z braci Lortz, Stefan, zmarł 26 grudnia 1924 roku w wyniku ran odniesionych w trakcie powstań. Najstarszy, Franciszek, został zakatowany przez Karla Chmielewskiego („diabła z Gusen”) w czerwcu 1940 roku w obozie koncentracyjnym Mauthausen-Gusen, a Jan nigdy nie powrócił ze zsyłki do Związku Radzieckiego. Serię Filmowa Encyklopedia Powstań Śląskich dofinansowano ze środków Muzeum Historii Polski w Warszawie w ramach Programu „Patriotyzm Jutra”.

🍁 Najlepszy nauczyciel w życiu 🍁

Na początku roku szkolnego nauczycielka szóstej klasy stanęła przed swoimi byłymi uczniami z klasy piątej. Spojrzała na swoje dzieci i powiedziała, że lubi je wszystkie jednakowo i  cieszy się, że je znów widzi. To było wielkie kłamstwo, ponieważ za jedną z frontowych ławek, skulony w sobie jak  piłka, siedział  chłopak, którego nauczycielka nie lubiła.

Poznała go, tak jak wszystkich uczniów, w zeszłym roku szkolnym. Już wtedy zauważyła, że nie bawił się z kolegami z klasy, ubrany był w brudną odzież i pachniał tak, jakby nigdy się nie mył. Z czasem stosunek nauczycielki do tego ucznia pogorszył się i osiągnął punkt, w którym wyczerpała wszystkie swoje uwagi, pisane czerwonym piórem i zamierzała wpisać mu jedynkę.

Pewnego dnia dyrektor szkoły poprosił o przeanalizowanie cech wszystkich uczniów od początku ich nauki w szkole. Nauczycielka odłożyła sprawę nielubianego ucznia na koniec swojej pracy. Kiedy dotarła do niego, niechętnie zaczęła analizować jego cechy. Czytając tekst – była oszołomiona.

Czytaj dalej

Jim Caviezel w hołdzie Maryi 2019

Świadectwo tego amerykańskiego aktora z Hollywood, odtwórcy roli Jezusa Chrystusa w „Pasji” Mela Gibsona, jest porażające. Obejrzyj to wyznanie koniecznie. Jednak znając wielu ludzi z mojego otoczenia nie przypuszczam, żeby wysłuchali mojej propozycji. Ty jesteś inna ? Obejrzysz ten monolog Jimiego ? Na YouTube ma tylko niecałe 82 tysiące wyświetleń – czym to jest w porównaniu z ilością widzów światowych przebojów muzycznych idących w miliony ? Kogo to interesuje, albo ilu ludzi wytrzyma 23 minuty słuchania wyznań jakiegoś dziwaka z Ameryki ?

Świat nie idzie w dobrym kierunku. Widzimy wszyscy co się dzieje każdego dnia. Widzimy zwycięstwa zła nad dobrem, prześladowania chrześcijan, morderstwa nienarodzonych i narodzonych dzieci, które są towarem w sex-biznesie. Widzimy parady równości, w których garstka  wyznawców o „innej orientacji” chce narzucić swoją pseudofilozofię większości społeczeństw. Europa ma się stać jednym państwem, w którym rządzić będzie kilku bogatych i oddanych Szatanowi przywódców, którzy chcą zniszczyć Chrystusa i jego Matkę…

Jeżeli jest w tobie choć iskra wiary i chcesz znaleźć prawdziwy cel swojego życia, życia w świecie, który tobą manipuluje i traktuje jak bezmyślną masę – posłuchaj tego.  Wiem, że nie masz czasu, jak zawsze. Ale nigdy nie jest za późno, by wrócić na właściwy szlak…

Zawieszona kawa

📌„Wszedłem do małej kawiarni z kolegą, każdy z nas zamówił dla siebie kawę. Gdy siadaliśmy przy stoliku, dwóch ludzi podeszło do bufetu: – „Pięć kaw, dziękuję, trzy dla nas, a dwie zawieszone”. Płacą, biorą swoje trzy filiżanki i wychodzą. Pytam kolegi: – „Co to są zawieszone kawy”? On odpowiada: – „Poczekaj, zobaczysz”.
Jeszcze kilka osób weszło do kawiarni. Dwie kobiety zamówiły kawę, zapłaciły i wyszły. Następne zamówienie to siedem kaw dla trzech adwokatów: – „Trzy dla nas i cztery zawieszone”. Rozważając co to takiego te zawieszone kawy, podziwiam piękny widok w słonecznej pogodzie. Nagle otwierają się drzwi. Mężczyzna w zniszczonym ubraniu wyglądający jak żebrak, podchodzi do kelnerki i pyta uprzejmie: – „Czy masz może zawieszoną kawę”?
To proste – ludzie płacą z góry za kawę przeznaczoną dla tych, którzy nie mogą sobie pozwolić na kupienie gorącego napoju.
Tradycja zawieszonej (suspended) kawy powstała w Neapolu i rozprzestrzeniła się po całym świecie. W niektórych miejscach, oprócz zawieszonej kawy, można zamówić kanapki, a nawet pełen posiłek”.
Udostępniać dalej i dzielić się tą fantastyczną akcją!📌

Rafał Frontczak Facebook  2017