Poczułem lekki przypływ i odpływ jej oddechu. Niewidzialny i czuły, wibrował i biegł ku mnie, lekki, pełen godności i zaufania – obce życie w tej obcej nocy. Nagle poczułem swoją krew. Wznosiła się i krążyła, i była czymś jeszcze więcej: była samym życiem, życiem po tysiąc razy przeklętym i błogosławionym, zagubionym i znów odzyskanym; godzinę temu krajobraz smutny, nagi, pełen wczorajszych dni i beznadziejny, a teraz nagle tryskający strumieniem, blaski tajemniczej chwili, w którą dawno już przestałem wierzyć… Byłem znowu pierwotnym człowiekiem, który wynurza się na brzegu z fal oceanu, biały i promieniujący, pytanie i odpowiedź zarazem. Nadchodziło, zbliżało się i burza rozpętała się w czaszce nad oczami.
Archiwum miesiąca: kwiecień 2020
Słoneczna – widok z mojego okna – niedziela.
Znów zaszły zmiany w polach mojego widzenia. Na kasztanowcu duże, zielone liście, na gruszy i starej jabłoni białe kwiaty. Dużo obciętych gałązek, jednorocznych dziczek, straciły te dwa stare drzewa owocowe dziadka Wilhelma. To wspinacz z długą drabiną i nożycami na drążku oczyścił oba drzewa z niepotrzebnych pędów.
Wczoraj bardzo wiało i z zamiatania chodnika przed domem niewiele wyszło. Jest bardzo sucho, nie pada od kilku tygodni. Moja żona podlewa małymi polewaczkami. Codziennie rano i wieczorem wychodzę z psami. Dziś po raz pierwszy od miesiąca byliśmy na niedzielnej mszy w kościele, w spowiedzi i w komunii także. Żadna telewizja tego nie zastąpi !
Postanowiłem wyjść na ulicę. Wdycham wilgotny, łagodny wiatr. Niebo jest szare, chmury postrzępione jak cień sztandaru z epoki zwycięstwa. W jakimś otwartym oknie słyszę orkiestrę wojskową.. Nadejdzie noc, noc dla uchodźców, takich jak my. I tej i następnej nocy nic nie będzie miało znaczenia, oprócz tego, żeby jakoś przetrwać.
Kto zrozumiał, to zrozumiał. Wytłumaczenia nie będzie. Ale obowiązki pozostają.
My Cyganie – co nam pozostało ?
Blizna nie do usunięcia
Dzień, za pandemii dniem, przechodzi pod moim oknem
Rano pobudka późno, śniadanie i wieści ze szkoły. Potem mycie i spacer z dziewczynami. A dalej praca w czymś, co nazywają nauczaniem zdalnym. Zadawanie nowego materiału, tłumaczenie pojęć i ocena tego, co uczniowie zrobili. Czy pracują w domu samodzielnie czy przepisują rozwiązania z internetu ? Raczej to drugie.
Jak to oceniać, jak być obiektywnym ? To nie jest możliwe. Więc się uśmiecham do siebie, dzwonię do uczniów i ich rodziców. Rozmawiamy, wyjaśniamy. Zawsze głos jest lepszy niż pismo. Najbardziej potrzebny jest głos, wzrok a może i zapach. Jeszcze kiedyś to nastąpi, wierzę w to mocno.
Przepis
Przepis kulinarny na twórczego nauczyciela
Dwa kilo pomysłów, trzy szklanki dobrego humoru wlać do garnka zabawy. Gotować na rozgrzanej fantazji, kiedy powstanie jednolita masa dodać pięć kostek wiedzy, sześć szklanek odwagi i mieszać aż do zagotowania. Następnie ostudzić zapał, przelać do miseczki cierpliwości, polać sosem zrobionym z miłości do uczniów.
Podawać dzieciom codziennie….
Moi roztomili ludkowie…
Flp 1,20c-30)
Chrystus będzie uwielbiony w moim ciele: czy to przez życie, czy przez śmierć. Dla mnie bowiem żyć – to Chrystus, a umrzeć – to zysk. Jeśli bowiem żyć w ciele – to dla mnie owocna praca, co mam wybrać? Nie umiem powiedzieć. Z dwóch stron doznaję nalegania: pragnę odejść, a być z Chrystusem, bo to o wiele lepsze, pozostawać zaś w ciele – to bardziej dla was konieczne. A ufny w to, wiem, że pozostanę, i to pozostanę nadal dla was wszystkich, dla waszego postępu i radości w wierze, aby rosła wasza duma w Chrystusie przeze mnie, przez moją ponowną obecność u was. Tylko sprawujcie się w sposób godny Ewangelii Chrystusowej, abym ja – czy to gdy przybędę i ujrzę was, czy też będąc z daleka – mógł usłyszeć o was, że trwacie mocno w jednym duchu, jednym sercem walcząc wspólnie o wiarę w Ewangelię, i w niczym nie dajecie się zastraszyć przeciwnikom. To właśnie dla nich jest zapowiedzią zagłady, a dla was zbawienia, i to przez Boga. Wam bowiem z łaski dane jest to dla Chrystusa: nie tylko w Niego wierzyć, ale i dla Niego cierpieć, skoro toczycie tę samą walkę, jaką u mnie widzieliście, a o jakiej u mnie teraz słyszycie.
Jak to było – tylko ty pamiętasz…
Czy pamiętasz, jak to było, czy pamiętasz, jak to było
Kiedy jeszcze bez wahania ludziom się wierzyło.
Gdy świat bywał taki prosty, jak elementarze
Gdy się w złoto obracało każde z naszych marzeń.
Czy pamiętasz, jak to było, czy pamiętasz, jak to było
Gdy nas świt do snu prowadził w pościel bladosiwą.
Gdy do szczęścia brakowało przyjaciół i wina
Gdy świat się za oknem kończył tam, gdzie się zaczynał.
Ech, złudzenia, jak na skrzydłach prosto w jutro niosły
Chcieliśmy za wszelka cenę wkroczyć w świat dorosłych.
Dzisiaj tylko sny zostały, ale kto je kupi
Jak przysłowia się sprawdzają – młody to i głupi.
Czy pamiętasz, jak to było, czy pamiętasz, jak to było
Kiedy dzień był jak stulecie, a kalendarz chwilą.
Kiedy drzwi się wyważało otwarte na oścież
Piękne słowa były chlebem, a dłoń każda mostem
Ech, złudzenia, jak na skrzydłach prosto w jutro niosły
Chcieliśmy za wszelka cenę wkroczyć w świat dorosłych.
Dzisiaj tylko sny zostały, ale kto je kupi
Jak przysłowia się sprawdzają – młody to i głupi.
Gdyby można po cichutku, kiedy człowiek zaśnie
Cofnąć życie tak jak zegar o lat kilkanaście...
Panie, który jesteś
Panie, który patrzysz na mnie okiem księżyca
Panie, który na mnie patrzysz przez słońce
Panie, który jesteś i śmiercią i życiem,
Gwiazdy to twe łzy błyszczące
Panie, który wiatrem dachy zdzierasz nam z głowy,
Który masz we władzy morskich fal siłę
Panie, który w rękach masz ogień pożogi
Tyle razy, tyle razy Cię prosiłem
Spotkałem młodych szczęśliwych …
… ludzi, oczywiście. Gdzie ? Pewnie wieczorem na mojej ulicy albo na kartach jakiejś książki. Pamiętam, jak zaciągnąłem się pierwszy raz papierosem. Mogłem mieć wtedy 10 lat może…A potem nie paliłem i nie piłem alkoholu aż do zakończenia lat 18….W drugiej połowie życia już nie jestem tak wstrzemięźliwy.
Nie gniewajcie się, że jeszcze raz wracam do dawnych czasów. Świat leży znowu w bladej poświacie Apokalipsy, nie rozwiał się jeszcze odór krwi i pył ostatnich zniszczeń, a już laboratoria i fabryki pracują znowu pełną parą nad utrzymaniem pokoju przez wynalezienie nowych rodzajów broni, którymi można wytruć ludzkość na całej kuli ziemskiej.
Pokój światu ! Nigdy więcej o tym nie mówiono, a mniej w tym celu nie czyniono niż w naszych czasach; nigdy nie było tylu fałszywych proroków, tylu kłamstw, tyle śmierci, zniszczenia i łez, co w naszym stuleciu, w wieku dwudziestym / ja jestem stamtąd /, wieku postępu, techniki i cywilizacji, masowej kultury i masowego mordu.
Za chwilę wychodzę z dziewczynami na spacer. Trochę dziś padało, dla roślin to dobrze. Kiedy przyjdę – będzie dziennik, lektura codzienna Remarque’a i jakaś szklanka czegoś, co mnie ochroni przed koronawirusem i zawałem. Muszę w to wierzyć, tak wypada.