Powrót zza Brynicy

Jestem w domu po operacji, chodzę o kulach i czekam na turnus rehabilitacyjny. Nic nie wiem – kiedy, dokąd i na jak długo ? Czekać i mieć nadzieję. W mojej szkole od poniedziałku nauczanie zdalne, na ulice i do sklepów strach wychodzić przy tak szalejącej pandemii.

Zostaje literatura, muzyka i nade wszystko modlitwa. Z pobytu w szpitalu mam bardzo dobre zdanie o pracy salowych, ratowników medycznych, pielęgniarek i lekarzy. Szpital jest czysty, dobrze zorganizowany i działa sprawnie.

Po ciężkich dniach i tygodniach w pracy,  po  bezsennych nocach i trudnych momentach. W sobotni wieczór, kiedy nareszcie oddech ciepłej jesieni, spacer po dywanie opadłych  liści kasztanowca i nie tylko…Tobie tę piosenkę poświęcam…

Jeszcze o Cholonku

„Cholonek” wg powieści Janoscha „Cholonek, czyli dobry Pan Bóg z gliny” to spektakl o ludziach żyjących pomiędzy. Pomiędzy Polską a Niemcami. Pomiędzy snem a jawą. Pomiędzy tragedią a farsą. Dla Ślązaków i tych którzy Śląska nie rozumieją. Kij w mrowisko śląskich kompleksów, nacjonalizmów i krzywd wobec Polski i Niemiec. Pełen plebejskiego, śląskiego humoru i anegdot znanych wszystkim Ślązakom od dziesięcioleci i powtarzanych z pokolenia na pokolenie. Spektakl o ludziach posiadających atawistyczny, zwierzęcy dar dostosowywania się do okoliczności, które niesie los, za wszelką cenę starających się przetrwać, nierzadko kosztem własnej godności. Nikt przed Janoschem i nikt po nim nie potrafił w tak sugestywny sposób opisać losu Ślązaków w XX wieku, ich mentalności, poczucia humoru i zarazem całego tragizmu zawartego w śląskich losach. Przedstawienie, gdziekolwiek nie byłoby grane, od Stuttgartu przez Warszawę po Strzelce Opolskie, wywołuje łzy – łzy śmiechu i łzy wzruszenia.

Nowy Detlev w Cholonku i rozmowa z Elżbietą Adamiak

W poniedziałek byliśmy na „Cholonku – czyli Pan Bóg z gliny” po raz czwarty. Oczywiście w Teatrze Korez na Placu Sejmu Śląskiego w Katowicach. Śmialiśmy się jak dawniej ze Świętkowej, Świętka, Cholonka i Tekli. Z Detleva jakoś mniej, poprzednia obsada była znacznie lepsza. Poza tym Cholonek wyglądał jak po większej imprezie mocno zakrapianej. No i te miśki-maskotki, przyczepione do co drugiego fotela… Dla bezpiecznej odległości, ale sala była przez to tylko w połowie zapełniona, podczas gdy od lat trudno na to przedstawienie kupić bilety. Zawsze sala jest pełna gorącego, śląskiego języka i humoru. Czasem aktorzy mówili trochę za cicho, a może to ja tracę swój słuch absolutny…

Elżbietę Adamiak spotkałem niedawno.  Ma 65 lat, jako i ja. Jest żoną Andrzeja Poniedzielskiego, ma dwoje dzieci: Kasię i Michała. Jej piosenki zawsze melancholijne i zadumy pełne, odpowiadają moim nastrojom podobnym. Trochę przytyła, ale ładnie wygląda. Zawsze twierdziłem, że kobiety są najpiękniejsze po sześćdziesiątce.

Posłuchaj Elżbiety a na Cholonka wybierz się koniecznie – chyba, że jesteś z miasta niczyjego czyli z Sosnowca,,,