Szybkość czy prędkość ?

Fizycy wiedzą, że nie jest to to samo. W mowie potocznej oba terminy są utożsamiane. Anglicy też mają „speed” i „velocity”. Czy o tym chciałem pisać ? Nikt nie żąda, by w języku potocznym ludzie rozróżniali te terminy, ale nauczyciele fizyki powinni je rozróżniać, nieprawdaż ? A jeżeli podręcznik fizyki do szkoły średniej, takiego wydawnictwa jak GWO / Gdańskie Wydawnictwo Oświatowe / myli te słowa ? Czego szukamy w zadaniu : przyspieszenia czy przyspieszenia równego pytajnik ? Dziadek szuka okularów czy okularów równych pytajnik ? Te absurdy trwają w szkołach przez lata, nikt nie myśli, ani uczniowie ani nauczyciele. Po co pisać w zeszycie lekcja, skoro jest lekcja i temat, skoro jest temat… Piszemy treść tematu, a nie słowo temat. Większość moich uczniów w klasie 1 LO przychodzi z takimi durnymi nawykami ze szkoły podstawowej. Koleżanki, obraźcie się na mnie, napiszcie co o tym myślicie na FB, będę bardzo ciekawy…

Mieszkam w mieście, w którym koło Urzędu Miasta jest znak: zakaz zatrzymywania za wyjątkiem.. To rusycyzm ! Nikomu z władz miasta to nie przeszkadza, widocznie nie wiedzą, jak się pisze poprawnie po polsku… A co powiesz o z znaku : ulica Plac Powstańców Śląskich ? Ulica czy plac ?

Jest w Knurowie kilku polonistów / kilku /, których szanuję. Nie chcę więcej narzekać. Ci, do których adresuję te słowa albo na nie nie odpowiedzą, albo nic, co napisałem, nie jest dla nich zrozumiałe.

 

Chcę to spłukać wodą, jeżeli ta ciecz jest ku temu odpowiednia

Wszedłem do łazienki i odkręciłem kurki. Zobaczyłem swoją twarz w lustrze. Już raz tu stałem tak samo parę godzin temu. Ktoś wtedy umarł ? Ktoś się urodził ?. Ale  jakie to miało teraz znaczenie ? Są statystyki. Nie ma to żadnego znaczenia. Ale dla jednostki, która umiera, oznacza to wszystko i więcej niż cały świat, który się dalej kręci.

Usiadłem na brzegu wanny i zdjąłem buty. To się przynajmniej nie zmienia, przedmioty i milczący przymus, pospolitość, mdłe przyzwyczajenie w złudnym świecie przemijania. Rozkwitające serce w zdroju miłości. Ale kimkolwiek się jest, poetą, półbogiem czy idiotą, spada się co parę godzin z nieba, żeby oddać mocz. Tego nie podobna uniknąć. Ironia natury. Romantyczna tęcza, rozpięta nad refleksami gruczołów i robaczkowym ruchem jelit.

Wziąłem prysznic. Chłodna woda spływała po skórze. Odetchnąłem głęboko i wytarłem się. Pociecha drobnych rzeczy. Woda, oddech, deszcz wieczorny. I to także zrozumie ten, kto żyje samotnie. Wdzięczna skóra. Położyć się na łące. Brzozy. Białe obłoki letnie. Niebo młodości.

Rachunek dla dorosłego

Jak daleko odszedłeś
od prostego kubka z jednym uchem
od starego stołu ze zwykłą ceratą
od wzruszenia nie na niby
od sensu
od podziwu nad światem
od tego co nagie a nie rozebrane
od tego co wielkie nie tylko z daleka ale i z bliska
od tajemnicy nie wykładanej na talerz
od matki która patrzała w oczy żebyś nie kłamał
od pacierza
od Polski z raną
ty stary koniu
ks. Jan Twardowski

Nie spadła ani jedna gruszka

Kasztanów w tym roku też nie było zbyt wiele. Dzieci zbierały je, ale nie tak, jak dawniej. Może teraz w klasie robią ludziki na ekranie komputerów ? Ale co równać się może z koszykiem pełnym zimnych kasztanów, dopiero co przyniesionych z podwórka ? Chłodne, uśmiechnięte i pełne słońca ? Kasztanowiec, posadzony przez babcię ma już 83 lata, jeszcze na nim  liście, choć żółtordzawe, nie chcą spaść i trzymają się gałęzi jak życiodajnych żył ciągnących z ziemi wodę i pokarmowe soki.

Chodzi mi się trochę lepiej, poziom potasu się w końcu podniósł. Ale źle się pracuje przy tablicy, kiedy każdy mój ruch okupiony jest bólem wszystkich kończyn i kręgosłupa także. Staram się nie poddawać, ale jest to delikatnie mówiąc trudne a wręcz niemożliwe.

Przebiegłem ostatni podest. Światło na schodach  co chwila gasło. Zszedłem na półpiętro, by przycisnąć guzik. W tej chwili zamruczała winda, której tu nigdy nie było. Spływała jakby z nieba wskroś ciemności, rozgarniając je swoim jaskrawym światłem.

Tak trudno żegnać Cię w roku, w którym nie spadła ani jedna gruszka.

Umierasz mi w biały dzień

Jan „Kyks” Skrzek (ur. 21 listopada 1953 w Siemianowicach Śląskich, zm. 29 stycznia 2015 w Katowicach) – polski muzyk i kompozytor bluesowy, grał na harmonijce ustnej i fortepianie, młodszy brat Józefa Skrzeka. Skrzek identyfikował się z kulturą Górnego Śląska i ją współtworzył, poruszał w swojej twórczości problemy dnia codziennego mieszkańców tego regionu.

Może miłość jest

Może miłość jest pustelnią, schronieniem przed burzą Istnieje, by dać nam ukojenie i ciepło I w czasach próby, gdy czujesz się opuszczony Wspomnienie miłości zaprowadzi cię do domu Może miłość jest jak okno lub otwarte drzwi Zaprasza cię do środka, chce pokazać ci coś więcej I nawet gdy zagubisz się i nie wiesz co począć Wspomnienie miłość cię poprowadzi Dla jednych miłość jest jak chmura, dla innych jest silna jak stal Dla jednych jest sposobem na życie, dla innych sposobem na uczucie Niektórzy mówią, że miłość znaczy zatrzymać kogoś inni, że puścić wolno Niektórzy mówią, że miłość jest wszystkim, inni mówią, że nie wiedzą Może miłość jest jak ocean, pełna konfliktów i bólu Jak ogień, gdy na dworze chłód, piorun podczas deszczu Jeślibym miał żyć wiecznie, a moje sny miały się spełnić Moje wspomnienia miłości będą dotyczyć ciebie Dla jednych miłość jest jak chmura, dla innych jest silna jak stal Dla jednych jest sposobem na życie, dla innych sposobem na uczucie Niektórzy mówią, że miłość znaczy zatrzymać kogoś inni, że puścić wolno Niektórzy mówią, że miłość jest wszystkim, inni mówią, że nie wiedzą

Uwielbiam Słowackiego, który wielkim poetą był…

Nie denerwują mnie pomniki, krawężniki i chodniki w moim mieście, nic nie jest takie, jakie być powinno. Może władze miasta nie potrafią nad tym zapanować ? A kto by potrafił ? W Krakowie rano zamiatają rynek i polewają go wodą. Ale Knurów to nie Kraków… To nieprawda, że Knurów stworzył szatan – choć twierdził tak ks. Góra, proboszcz parafii śś. Cyryla i Metodego.

Ja wolę się zajmować literaturą, teatrem i poezją. To teraz mój ulubiony fragment Gombrowicza „Ferdydurke” :