Tu żadnej pory roku oprócz zimy nie ma …

Z Markiem Grechutą wiążą się moje pierwsze wspomnienia gdzieś z końca lat 70tych. Często grali jego piosenki w radiu. Potem były lata 80te, 90te, weszliśmy w 21 wiek i Marek cały czas mi towarzyszył. W podstawówce, szkole średniej, w czasie przygotowań do matury, na ślubie i po ślubie. Na piosenkach Marka wychowują się moje dzieci. Córka podśpiewuje sobie jego największe przeboje. Na skórze pojawiają się zmarszczki, Marek odszedł, świat coraz szybciej się zmienia. Nie zmieniają się natomiast piosenki Marka Grechuty. Cały czas świeże, wychowują i dają wytchnienie rozjaśniając nieraz moje oblicze. Nie zginęły i myślę, że długo jeszcze nie zginą w natłoku tandetnej popkultury. Siłą ich – piękno poezji, niebanalna muzyka i ponadprzeciętne aranżacje.

Nie oceniaj, pomóż…

„Wracając wczoraj z miasta X do miasta Z zatrzymałam się na dużej stacji benzynowej. Pod stacją siedziała kobieta. Dosłownie siedziała na ziemi. Była zapuchnięta i fioletowa. Podeszłam i zapytałam:
– Co się dzieje ?
Raptem za plecami wyrósł mi pracownik stacji:
-To pijaczka! Siedziała u nas na stacji i wyrzuciliśmy ją, żeby porządnych ludzi nie straszyła.
Kobieta się rozpłakała.
Podniosłam ją z ziemi. Rzeczywiście czuć było alkohol, ale nie była specjalnie mocno pijana. Wprowadziłam ją na stacje, posadziłam przy stoliku, zamówiłam gorące jedzenie i poczekałam, aż skończy, żeby po moim odjeździe nie wywali jej z tej stacji.
Na dworze było zero stopni. Kobieta szlochając jadła, a łzy kapały jej do talerza. Przyniosłam paczkę chusteczek, poszłam za nie zapłacić. Obsługa stacji patrzyła na mnie ze strachem i szokiem.
Ja należałam, w ich mniemaniu, do tych porządnych, więc byłam bezpieczna. Ja sama natomiast miałam ochotę wystawić ich wszystkich na mróz w ramach doświadczenia.
Wróciłam do stolika i zobaczyłam, jak kobieta chowa resztę bułki do serwetki – to dla psa – cicho powiedziała nie patrząc mi w oczy. Głodny lata po wsi.
– To Pani pies? – spytałam
– Nie sąsiada, ale sk***l go nie karmi – usłyszałam.
– Skąd Pani się tu wzięła na tej stacji ??? – zapytałam.
– Przyszłam z wioski, święto jest, sklep we wsi nieczynny, miałam 20 zł. Chciałam kupić flaszkę, żeby zapić śmierć Bartka. Zaglądam do kieszeni, a tu zgubiłam pieniądze po drodze – tłumaczyła cicho.
– Podwieźć Panią do domu? – spytałam
– Wybrudzę Pani auto, śmierdzę – odpowiedziała, ale przyjęła moją propozycję.
Zabrałam Ją do auta i po drodze opowiedziała mi o swoim dramacie. Trzy lata temu straciła dziecko w wypadku i męża.
Mieli kawałek ziemi, mieli kurnik i to spory. Kurnik jest, kur nie ma, w domu nawet czysto. Na ścianie zdjęcie męża z synkiem na ciągniku. Synek miał 7 lat. Ona wtedy była w 5-tym miesiąc z drugim w ciąży, jak wydarzył sie wypadek. Poroniła na skutek obrażeń, ale przeżyła.
– I po co, ja się pytam Bóg mnie wtedy oszczędził – zapytała mnie z ogromnym żalem w głosie.
– Dla nich – pokazałam zdjęcie męża i syna.
Wyjęłam trochę pieniędzy i położyłam na stole.
– Mogę kupić flaszkę – zapytała szczerze.
– A możesz spróbować nie? – padło zapytanie
-Pani jest ta Minge ? – spytała naraz
– Pytam czy możesz spróbować nie kupić tej flaszki? – nie dawałam za wygraną.
– Wiesz, że kupię – odpowiedziała bez cienia zastanowienia.
– Wiem – powiedziałam.
Wyszłam z jej pustego przeraźliwie domu i już wsiadałam do samochodu, kiedy usłyszałam za plecami:
– Spróbuję nie – powiedziała Kobieta.
Bo to cały czas była Kobieta.
Dzisiaj rano poszłam do samochodu i zobaczyłam na siedzeniu, na którym siedziała stary, srebrny, zniszczony medalik z wizerunkiem św. Rity.
Dlaczego to opowiadam?
Zanim ocenisz, wyśmiejesz, wyrzucisz człowieka, który odstaje od twoich standardów, zaśmieca twój świat, zastanów sie czy jego miejsce jest na śmietniku, czy zasłużył, żeby dostać karę od ciebie?
Czy masz takie prawo oceniać i karać?
Nie oceniaj. Pomóż”
Autorka: Ewa Minge

I niech cały świat o tym wie !

Nastał poranek, słońce już wschodzi. Znów wołam do Ciebie Panie: strzeż mnie dziś od grzechu, oszczędź mi cierpienia. Pilnuj języka, by kłótni nie wszczynał. Przed złudnym obrazem zasłaniaj me oczy. Niech moje serce czyste będzie i od gniewu wolne. W jedzeniu i piciu daj umiarkowanie. Pożądliwość zmysłową trzymaj na uwięzi. A gdy dzień ku zachodowi się nachyli, pozwól, abym radością czystego sumienia, Tobie, mojemu Bogu, wdzięcznie zaśpiewał: Ojcu naszemu na niebieskim tronie, Jego Synowi i Duchowi Świętemu, chwała niech będzie, teraz i na wieki. Amen.
Wszechmocny, wieczny Boże, pozwoliłeś mi ten dzień rozpocząć. Osłaniaj mnie dzisiaj mocą Twej dobroci. Strzeż mnie nie tylko od każdego grzechu, ale o coś więcej jeszcze Cię proszę: pomóż mi myśleć, mówić i czynić to tylko, co Tobie się podoba. Przez Chrystusa, naszego Pana. Amen.
Dziękuję Ci Panie, dziękuję za każdy nowy dzień i że wszystkie me troski Tobie powierzać mogę. Dziękuję za przyjaciół i za każdego człowieka i za wrogów największych, którym przebaczam. Za miejsce pracy dziękuję i za każdy drobiazg, co mi radość sprawia. Za wszystko przyjemne i jasne i za muzykę dźwięczną dziękuję. Dziękuję za przykrości i za każde dobre stówo do mnie skierowane. Dziękuję za Twego Słowa pouczenie i za Ducha Świętego, którym m nie umacniasz. i za to dziękuję, że wszystkich ludzi, jak swe dzieci kochasz. Dziękuję za Twą dobroć, która nie ma granic. Dziękuję za to, że w Tobie ufność mogę pokładać. Amen.

Czas wiśni, czas czereśni…

Gdy będziemy śpiewać o czasach czereśni,
wesołe słowiki i przedrzeźniające kosy będą świętować,
ładne dziewczyny będą miały w głowach szaleństwo,
a kochankowie słońce w sercach.
Kiedy śpiewamy o czereśniach,
lepiej zaśpiewa przedrzeźniający kos.

Ale jest bardzo krótki ten czas czereśni,
kiedy niektórzy idą we śnie, aby zebrać kolczyki,
wiśnie miłości w podobnych sukniach,
opadające pod liście jak krople krwi.
Ale jest bardzo krótki, czas czereśni,
koralowych wisiorków, które zbiera się we śnie.

Kiedy jesteś w okresie czereśni,
jeśli boisz się smutków miłości, unikaj ładnych dziewczyn.
Ja, który nie boję się okrutnej udręki,
nigdy nie przeżyję dnia bez cierpienia.
Kiedy będziecie w okresie czereśni,
będziecie też mieli udręki miłości.

Zawsze będę kochać czasy czereśni,
to od tamtych czasów mam w sercu otwartą ranę,
a ofiary pani szczęścia
nigdy nie ukoją mojego cierpienia.

Tłumaczenie: Ewa Maria Śląska