Miało być o Wojciechu Kilarze. Jeszcze wczoraj. Ale cóż można napisać o Nim nowego ? Najwięksi napisali tak wiele, szeroko, jak w stepie szerokim, tak pieknie… Jestem zbyt mały, mały jak neutrino. Dziś wydarzyło się coś w moim życiu, raczej przyszedł Ktoś – na świat. Plany pisania zmienione – tu zaszła zmiana w scenach mojego widzenia. Czy mogę więc zatańczyć poloneza ?? Na urodzinach, narodzinach, przy chrzcinach ? Z moją Wnuczką czy z Córką ? Z Całą Rodziną równocześnie ? – od Raciborza, Lubomi, Brzezia, Łazisk, do Knurowa i dalej – przez Rybnik, Rudę Śląską, Godulę, Nowy Bytom i Bytom z Operą Śląską, przez Mikołów i Kamionkę ? …Aż po Imielin – a od Katowic, może przez Gliwice, Cieszyn i Opole.. Albo i dalej…
Więc zatańczmy poloneza – w kole, razem – jak na Weselu.. A ten polonez musi być polski, śląski, od Niego najlepiej… W Szkole Muzycznej Braci Szafranków albo w Katowickiej Akademii, albo w Operze Napoleona Siessa.
Więc do tańca Waszmościowie – zapraszam !!