Nie lubię tego święta, nie tylko zresztą ja. Wielu facetom kojarzy się z goździkiem, rajstopami i w ogóle z PRL-em. Nie lubię akcji. Sprzątam ciągle, gdy trzeba – nie czekam na Sprzątanie Świata, las lubię zawsze – nie tylko w Dniu Lasu, a górników szanuję nie tylko w Barbórkę. A więc miłe panie – kocham was zawsze, o poranku i o północy, w dzień słoneczny, w deszczu, latem i zimą. Przypomina mi się złośliwa nieco fraszka Sztaudyngera : „Kobieta to słodycz, miód i konfitura, kobieta to balsam – ale rzadko która… Albo to: Była dobra, piękna i święta – do dziś płacę alimenta…
A teraz już milej i poważniej – Jesteś jak w lesie plama słoneczna, tak nieuchwytna, lekka, taneczna… O wielkich miłościach niektórzy marzą, niektórzy ją przeżywają a niektórym się zdaje, że właśnie jest… Na dzisiejszą wigilię przed Świętem Pań postanowiłem przypomnieć to wielkie uczucie z Casablanki. Tyle razy to oglądaliśmy, to przeżyjmy jeszcze raz…