Ten ostatni wpis o pisaniu listów przywołał we mnie wspomnienia piosenek Marka Grechuty. Jego płyty, odtwarzane na moim gramofonie, trzeszczały od zdarcia, słuchałem ich bez końca. Znam do dziś ich słowa na pamięć. Ale ta piosenka rzadko się u mnie pojawiała. Teraz ją przypominam – sobie i tobie. Słowa mi jakoś pasują do teraźniejszości naszej. Jutro spotkam się z nauczycielami naszego Liceum na wieczorze opłatkowym. Z obecnie pracującymi i z tymi na emeryturze. Najbardziej cieszę się na spotkanie z tymi ostatnimi. Sam już przekroczyłem emerytalny Rubikon, do nich mi jakoś bliżej. Wielu z nich mnie uczyło w pierwszej klasie licealnej. Potem nastąpił Rybnik, ale to już temat na inne opowiadanie. A więc…
Gdziekolwiek będziesz, cokolwiek się stanie,
Będą miejsca w książkach i miejsca przy stole.
Kasztan kiedy kwitnie lub owoc otwiera
Będą drzewa, ulice, ktoś nagle zawoła.
Ktoś do drzwi zapuka, pamięć przyniesie
Z kwiatem, z godziną, z kolorem.
Gdziekolwiek będziesz, cokolwiek się stanie.
Gdziekolwiek będziesz…
Gdziekolwiek będziesz, cokolwiek się stanie,
Będą miejsca w książkach i miejsca przy stole.
Kasztan kiedy kwitnie lub owoc otwiera
Będą drzewa, ulice, ktoś nagle zawoła.
Wciąż będzie początek, bo wszędzie są mosty
Prawdziwe jak powietrze, ode mnie do ciebie,
Gdziekolwiek będę, cokolwiek się stanie.
Gdziekolwiek będę…
Gdziekolwiek będziesz, cokolwiek się stanie,
Będą miejsca w książkach i miejsca przy stole.
Kasztan kiedy kwitnie lub owoc otwiera
Będą drzewa, ulice, ktoś nagle zawoła.
Ktoś do drzwi zapuka, pamięć przyniesie
Z kwiatem, z godziną, z kolorem.
Gdziekolwiek będziesz, cokolwiek się stanie.
Gdziekolwiek będziesz…