Kolejne niepowodzenie – dezyderata

Kiedy znów nie jest tak, jak było w książkach.. Czy spodziewałeś się czegoś innego ?  Nie bądź naiwnym dzieckiem, jesteś na to za stary.  Więc znów trzeba mi pogodzić się z losem, a może z drogą,  którą mi wyznaczono. Przypomniała mi się Dezyderata…  Wszyscy ją znamy… To tekst Maksa Ehrmanna z roku 1927, a nie jak sądzą niektórzy, że jest anonimowy i  znaleziony w kościele św. Pawła w Baltimore w roku 1627… Gdzież go nie widziałem i nie  czytałem ?  W pewnej  pracowni chemicznej, w poczekalni u  znajomego lekarza, wśród artystów Piwnicy pod Baranami…

Wiec go dziś przypominam – sobie – bo czas ku temu sposobny. Po krótkim deszczu, w bbbbimagesupalne, sierpniowe popołudnie, wyszło słońce, pożółkłe liście kasztanowca przepuszczają ostatnie jego promienie  na zachodzie, rozerwane  na części przez pajęczyny babiego lata. Jest cisza, spokój, nawet na budowie domu koło klasztoru zamilkły piły i młotki. Samochody przestały ścierać resztki asfaltu z  ulicy księdza Koziełka. Wśród takiej ciszy, tak ucho natężam ciekawie, że słyszałbym głos z/…/. Jedźmy, nikt nie woła…

                                                                                Dezyderata