Kupiłem zioła. Na choroby moje i przypadłości rozmaite. Na parkingu w Rybniku kupiłem majowe, szklarniowe truskawki. I jadłem je idąc przez miasto. A potem w samochodzie powrotnym do Knurowa słuchałem jednej i tej samej piosenki Denvera. Było cudownie. Posłuchasz jej kiedyś, kiedy przyniosę płytę z samochodu. Kocham Rybnik. Te wspomnienia młodzieńcze, liceum i moje koleżanki i koledzy. Moje pierwsze miłości. Rybnik jest piękny, dzięki Makoszowi, Fudalemu. A kiedyś Poloczkowi I sekretarzowi. Koło jego córki Grażyny siedziałem na każdej lekcji fizyki. Siedziałem na dostawnym taborecie w drugiej ławce po prawej. Powiedziałem jej kiedyś, że ma maślane oczy. Nie wiem do dziś co to miało znaczyć. Ale tak jej powiedziałem i to pamiętam. Ona już nie żyje a ja to pamiętam. Na lekcjach u prof. Sobczyńskiego nie było już wolnych miejsc. Siedziałem na dostawnym i kocham fizykę do dziś. I niech tak zostanie. A na filmach dr Dindorfa z doświadczeniami fizycznymi uśmiechali się dzisiaj gimnazjaliści na konkursie w Liceum Paderewskiego. Ale to już całkiem inna historia.