Nie interesuje mnie polityka. Nie oglądam dzienników telewizyjnych, nie czytam wiadomości w internecie. Mam swoje poglądy na sprawy Polski i świata, to oczywiste. Cieszę się z wygranej PIS -u. Ale poza tym nie znam nazwisk i koligacji ludzi, którzy się polityką zajmują. Nie interesuje mnie też sport – w ogóle i to od dzieciństwa. Zamiast uganiać się za piłką, jak moi koledzy, wolałem czytać. Lubię tylko żużel – z czasów, gdy mieszkałem w Rybniku i chodziłem na żużlowe zawody na stadionie ROW-u. Jeszcze czasem oglądam lekkoatletykę ale w wydaniu olimpijskim. O piłce nożnej nie wiem nic i gdy o tym rozmawiają moi znajomi milczę, bo nie mam nic do powiedzenia.
A poza tym interesuje mnie prawie wszystko. Nie będę tego tu wymieniał. Czytelnik tej strony może wyrobić sobie o mnie zdanie z trzystu pięćdziesięciu sześciu wpisów, które tu zamieściłem. Wszystkich Świętych za nami, dobrze, że halloweenu nie obchodzimy. Choć w Knurowie były podobno trzy bale z tej okazji. Wstyd i hańba, ludzie nie wiedzą co czynią. Z moimi wnukami, Patrykiem i Oliwką, byliśmy na pierwszym balu wszystkich świętych zorganizowanym w naszej parafii Cyryla i Metodego. Ksiądz Proboszcz był wspaniałym wodzirejem, bawiło się sto czterdzieści dzieciaków przebranych za jakiegoś świętego. Oczywiście ich rodzice lub dziadkowie też się bawili. Cenna to inicjatywa, by dzieci i dorośli zrozumieli, że niewinne dynie ze świeczkami pośrodku to nie zabawa, lecz kolejne święto szatana.
A poza tym co ? Na dworze ciepło, liście zamiatam i połykam odkurzaczem. Piec gorący od groszku ogrzewa nas już od września bez przerwy. Noce i poranki są jednak chłodne. Moje sznaucery były ponad tydzień na wakacjach w Gierałtowicach. Są już z nami, bardzo za nimi tęskniłem. Dziś u nas komplet, jest Róża, jest Marta, Patryk i Oliwka. Marta pisze wykład o Izabeli Gelbard Czajce, pisarce żydowskiej pochodzącej z Sosnowca. Ja poprawiałem kartkówki z fizyki siedząc w bocznej ławce w naszym kościele – czekałem, aż umyją mi auto u Podgóra, to najlepsze miejsce, gdzie można usiąść, pomodlić się i popracować… Starsza pani myła szyby w drzwiach kościoła i ścierała kurze z balasek. Patrzyła na mnie i nic nie powiedziała. Wzięła mnie za pobożnego pisarza ? W sobotę jeszcze mycie klatki schodowej w kamienicy, odkurzanie podłóg i zmywanie brudów, praca w piwnicy przy piecu, naprawa urwanej przez kogoś klamki i nowe zamocowanie wieszaka w łazience. Normalne sprawy każdego faceta w weekend – jeśli lubi porządek i chce, by wszystko działało jak należy. My Ślązacy mamy to we krwi…
I chyba wystarczy, miało być krótko i oszczędzać trzeba słowa. Więc na koniec miły Czytelniku, zaśpiewam ci na dobranoc…