Często wspominam Janusza, Edka i Olę z mojej 4b. Tak bardzo tęsknię do tych abstrakcyjnych rozmów pozornie pozbawionych sensu. I o tym, że gra półsłówek, i o tym, że biegnie w szkołę, razem z teczką, histy ni w ząb, z biolą kiepsko, odpisuje, co się da…
Nad głową nie ma księżyca, siedzę na podwórzu pod okapem wieczoru, próbuję smak żytniówki – masz rację, ma swój smak o tej porze roku. Papierosów nie palę, to nie są warunki do tego nałogu. Na ulicy nie spotykam prawie nikogo. Psy nie szczekają, ludzie nie biegają, samochody mają rejestrację SGL. I co z tego ? Chciałbym wejść teraz do bazyliki św. Antoniego w Rybniku i przejść obok dyrektora Jarosza w czapce i z mocno przyszytą tarczą…
Jeżeli czasami coś ci się przyśni – to na pewno pochodzi stamtąd, z 1973 roku. I nie mów, że to zły sen. Wtedy widzę wszystko tak ostro, jak w okularach z koronawirusa.