Powrót na tory

Wczoraj cudowny Dzień Matki. Obietnica. Jutro rano w szpitalu, wieczorem msza za moje wnuki. Kasztan przestaje zrzucać kwiaty, bo całe już opadły. Zmiana lokatorów, kupcy mieszkania. Te kwazi równoważniki są potrzebne, kiedy chce się coś powiedzieć, a wiele powiedzieć nie można.

Jest chłodno, szczególnie nocą. Smakują mi truskawki, majowe – pamiętasz ? Jadłeś je kiedyś w Rybniku… Lubię też lody kiwi i kawę rozpuszczalną. Tobie też życzę. Unikam tematów z dziedziny polityki, chorób masowych i intelektualnego obniżania się poziomu zawodników w teleturnieju redaktora Sznuka.

I Bogu dziękuję za swoją żonę. Ze mną w ogóle trudno wytrzymać – a Ona jest po prostu Aniołem. I nie nosi skrzydeł w plecaku. Plecak ma.