Od czego? Od kogo? Dokąd ? Nie wiem, ale… W niedzielę obejrzeliśmy Cholonka po raz drugi, w Teatrze Korez w Katowicach, bo gdzieżby indziej? Nie grają tej sztuki nigdzie poza Katowicami, tak myślę. Ostatnia scena spektaklu – po wojnie Cholonkowie wyemigrowali do Niemiec i siedzą w kuchni, jak mój z moją. On w rogowych okularach, ona w peruce, podstarzali. Wspominają o swoim dawnym Śląsku, ojczyźnie z dzieciństwa, o ulicy Oślowskiego, o hałdach i o Gryzoku… My zawsze będziemy jedną nogą tu a jedną tam. W Polsce, w Niemczech, jak to Ślązacy. Ale tak naprawdę nie należymy do żadnego z tych światów. W obu czujemy się obco i źle. Cholonkowie pamiętają o czasach Hitlera i o czasach Stalina. O Polsce powojennej i losie wywożonych Górnoślązaków na Sybir.
A teraz w wolnej Polsce jest inaczej? Też Warszawa nie uznaje naszej autonomii, wydaje się, że pan Dariusz Dyrda i jego „Śląski Cajtung” ponieśli klęskę. Ale to nie jest najważniejsze. My tu czujemy się dobrze, w domu, w Knurowie, Rybniku, w Goduli i w Świętochłowicach. Ja już nie wyjadę stąd, choć kiedyś chciałem, tak jak ty…
A więc uciekaj, uciekaj … albo zostań tu, synku, siednij se na ryczce przy kafloku i posłuchej, co ci dziadek opowie. A za starego piyrwy to zaś było tak…
Nie poniosłem żadnej klęski. Cajtung jest dla gazetą dla ludzi, którym bliska jest śląska tożsamość i chcą świadomie ją w sobie rozwijać. Dopóki są czytelnicy – a ich ilość na razie wzrasta a nie spada – to o klęsce Cajtunga nie ma mowy. I nigdy też nie wierzyłem, że nagle otrzymamy od Warszawy autonomię. Nie wierzyłem w projekt Autonomia 2020,uważałem, że tak szybko to nie pójdzie. Ale jestem przekonany, że jeśli nie pokona mnie jakaś nagła choroba, to autonomii Śląska doczekam. Uznania narodowości śląskiej też 🙂
Panie Redaktorze, zamieszczam Pana komentarz dopiero dzisiaj, bo chciałem od razu na niego odpowiedzieć a nie było kiedy. Moja pełna odpowiedź we wpisie „Tęcza nad Śląskiem” z dnia dzisiejszego. Pozdrawiam serdecznie.