Za oknem – tam jest poniżej zera

I co z tego ? Dzień toczy się za dniem, noc ciągnie się do poranka, przerywana kolejnymi dziesiątkami różańca, przy których dobrze mi się zasypia. Puszczam nagranie z komórki / najczęściej Langusta na Palmie/, modlę się wspólnie z ojcem Szustakiem a potem zasypiam.

I co z tego ? Żyję przecież, to wystarcza. Kiedy wszystko się wokół chwieje, jakiż sens miałoby budowanie czegoś, co wcześniej czy później musi stać się ruiną ? Lepiej dać się nieść wodzie, niż tracić na próżno siły; są one jedyną rzeczą nie do zastąpienia. Przeżyć to wszystko, dopóki się gdzieś nie ujrzy nowego celu. W przyszły piątek, 22 stycznia, wracam do nauczania fizyki w moim liceum. Bardzom ci z tego rad, moja miła przyjaciółko !

Nikt nie powstrzyma spadającej lawiny, a kto by tego próbował, zginie. Lepiej przeczekać, a potem pomóc ofiarom. W marszu trzeba mieć lekki bagaż, podczas ucieczki także…

Jeszcze dwa łyki piwa z Łomży, jeszcze raz wypad za okno po drucie elektronicznego termometru, jeszcze niewypowiedziane i nieopublikowane życzenia dla mojej 4 B…Ciebie jak zwykle zapraszam na niebieskiego winstona rozmiar 100 albo co  tam masz….Przyjdź, pod okapem wieczoru i pod nagim kasztanem z 1938 roku. Opowiesz mi swoją historię. Potem odwiozę cię do domu a do rana zapomnisz…